[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szczęścia.
- To nie chodzi o niego - upierała się Erin.
Ale w głębi duszy wiedziała, jak bardzo Mike się myli. Wade był jej rozpaczliwie
potrzebny, choć miała świadomość, że nigdy nie będzie do niej należał. Jednak te
pocałunki wytrąciły ją z równowagi. Po raz pierwszy od dwunastu lat znów poczuła,
że jest zdolna do wielkich namiętności. Dlatego nie zamierzała zadowalać się
półśrodkami. Bez względu na to, czy Wade zostanie czy wyjedzie...
- Jakby co, nie mów, że cię nie ostrzegałem. - Mike westchnął ciężko.
- Czuję się ostrzeżona - mruknęła.
- A gdybyś kiedyś potrzebowała męskiej piersi, żeby się wypłakać... -
Opiekuńczym gestem położył jej rękę na ramieniu.
- Dzięki, ale chyba nie będzie mi to potrzebne. Taką miała przynajmniej
nadziejÄ™.
Wade zwolnił i wjechał na plac przed szkołą. Zwiatła reflektorów oświetliły długie
rzędy zaparkowanych samochodów i furgonetek
Nie powinien tu przyjeżdżać. Nie powinien w ogóle zbliżać się do Erin. Przecież
przez cały miniony tydzień robił wszystko, by zachować bezpieczny dystans.
Niestety, nie mógł się już dłużej oszukiwać. Ich pocałunek pozbawił go wszelkich
złudzeń. Okazał się dowodem na to, że mimo opływu lat wciąż pragnął Erin.
Uczucie to z każdym dniem stawało się silniejsze. Zaczął się nawet obawiać, że
mogłoby wziąć górę nad zdrowym rozsądkiem.
Przejechał przez cały parking i zgasił silnik pod pomnikiem Jamesa Buchanana.
Czuł, że musi tego wieczora zobaczyć się z Erin, nawet jeśli to dość ryzykowne
posunięcie. Na szczęście, sala gimnastyczna miejscowego liceum to miejsce raczej
bezpieczne.
Zeskoczył z siodełka, zdjął kaski powiesił go na kierownicy. Nagle powiało
zapachem tytoniu. Rozejrzał się i dostrzegł grupkę chłopaków, palących papierosy
za pomnikiem.
Widząc ich niechętne spojrzenia, pomyślał, że w ich wieko był dokładnie taki sam.
Krył się w ciemnościach i udawał twardziela. Czy i on wyglądał wtedy tak
dziecinnie?
- To pan jest tym gościem, który skacze z samolotów? - zapytał jeden z nich.
- Tak. - Wade rozpiął kurtkę i ściągnął rękawice.
- To super! - stwierdził chłopak, a potem dorzucił: - Aadna maszyna! - A jego
kumple przysunęli się trochę bliżej.
Wade doskonale ich rozumiał. Chęć obejrzenia harleya walczyła w nich z chęcią
zachowania twarzy wobec kumpli.
- Cześć, Wade! - Zza cokołu wychynął Sean i wysforował się przed kolegów.
- Cześć, Sean! - odparł Wade. - Przyjdziesz jutro? Chłopcy spojrzeli z zazdrością
na Seana. Dzięki swej znajomości z Wade'em, urósł od razu w ich oczach.
- Pewnie - mruknÄ…Å‚ Sean, rozpromieniony.
- To świetnie. Wobec tego do zobaczenia.
Wade ruszył chodnikiem w stronę budynku szkoły. Przy wejściu odwrócił się.
Chłopcy tłoczyli się wokół harleya, gestykulując w podnieceniu.
Ledwie wszedł do holu, jakby cofnął się w czasie o dwanaście lat. Z bufetu
dolatywał zapach hot-dogów, a z sali gimnastycznej dobiegały odgłosy meczu. Ostry
gwizdek sędziego wznosił się ponad krzyki kibiców.
Rozejrzał się po holu, szukając Erin. Przy wejściu do sali gimnastycznej tłoczyła
się grupka dziewcząt. Na jego widok zaczęły chichotać, przerzucać włosy przez
ramię i słać mu zalotne spojrzenia.
Czy naprawdę szalał kiedyś za panienkami w tym wieku?
Zaczynał czuć się jak starzec.
- Hej, Winslow! To ty?
Odwrócił się. Butch Ableson, dawny kolega z klasy i współuczestnik wielu
młodzieńczych wybryków, zbliżył się z uśmiechem. Całymi latami zamiatali za karę
korytarze i zeskrobywali gumy do żucia z ławek. Wade odwzajemnił uśmiech i
uścisnął mu rękę.
- Doszły mnie słuchy, że jesteś w mieście - powiedział Butch. - Podobno mieszkasz
u Erin?
- Tak. Wynajmuję u niej pokój - odparł, by od razu uciąć wszelkie domysły.
- DÅ‚ugo tu zostaniesz?
- Póki nie sprzedam domu Norma i nie pozałatwiam spraw spadkowych. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl