[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się cieszę, że was spotkałem. Ach, gdybym już znalazł się u celu! Gdybyż moje ostateczne
zadanie polegało na uwolnieniu was, byłbym bardzo szczęśliwy. Ale jest chyba inaczej?
- Niestety - odparła kobieta. - I w żaden sposób nie możemy ci pomóc. Powiemy ci
tylko, że masz przejść dalej przez tę bramę w skalnej ścianie, tam, w odległym krańcu groty.
- WidzÄ™ jÄ….
135
Dolg popatrzył kobiecie w oczy, takie same jak jego. Czuł, że z tymi istotami łączy go
niezwykła więz. Podobnie odczuwa człowiek, kiedy w dalekich krainach napotka ziomka lub
krewniaka wśród całkiem obcych sobie ludzi.
- To znaczy, że wciąż jeszcze mogę popełnić błąd?
- Niestety, to ciągle możliwe. Ale też i zadanie nie miało być łatwe.
- I nikt nie wie, którą szkatułkę powinienem wybrać? Nawet Starzec? Ani ten, którego
nazywam Cieniem?
- Nikt z naszego ludu. Ci, którzy przed wiekami opuścili Ziemię, zabrali tajemnicę ze
sobÄ…, aby nie odkryli jej nasi wrogowie.
- Wasi wrogowie?
Odpowiedział mężczyzna:
- Niedaleko od naszych ziem żyła wroga nam rasa. Nazywano ich Silinami.
Dolg drgnÄ…Å‚.
- A ich królem był zły czarownik o imieniu Sigilion?
- To prawda! - zdumiał się mężczyzna. - Skąd o tym wiesz?
Dolg popatrzył na niego z powagą.
- Pani powietrza przyniosła nam wiadomość, że on znów zaczął działać. Podobno
ściga moją siostrę, Taran. Chce wziąć ją jako zakładniczkę i wymienić na niebieski kamień.
- To bardzo niedobrze - mężczyzna ogromnie się zaniepokoił.
- Dowiedzieliśmy się, że Taran wyznaczono potężnego opiekuna, istotę z ognistym
mieczem. To brzmi dość dziwnie, ale... zrozumiałem, że sobie poradzi.
Drugi z mężczyzn, który przez cały czas się nad czymś zastanawiał, oznajmił:
- Być może tak mi się tylko wydaje, ale to może również być rzeczywiste
wspomnienie... Mam wrażenie, że kogoś na ziemi, kogoś, kto nie może tu dotrzeć, nasz król
wprowadził w tajemnicę szkatułki, ba, w całe twoje zadanie. Mógł to być Starzec, a może król
elfów... Nie wiem. Ale tak chyba musiało być, ktoś przecież musiał wiedzieć.
Dolg nawet wyrazem twarzy nie dał nic po sobie poznać. Zaczynał się domyślać.
Westchnął jednak tylko leciutko i powiedział:
- A więc nie mam najdrobniejszej nawet podpowiedzi. To troszkę niesprawiedliwe.
Ale muszę teraz przystąpić do ostatniego etapu.
Uśmiechem dodali mu otuchy i otworzyli małe drzwi.
Znów został sam.
Skądś padało światło, nie mógł odnalezć jego zródła, zresztą uznał, że to nieistotne.
136
Promień oświetlał stół, a raczej kamienną ławę. Stały na niej trzy identyczne szkatułki.
Tej samej wielkości, równie pięknie rzezbione w poczerniałym drewnie, ze złotymi okuciami.
Wszystkie miały rozmiary mniej więcej ludzkiej głowy i żadna z nich z niczym się
Dolgowi nie kojarzyła. Absolutnie z niczym.
Wszystkie miały takie same zamki, dość łatwe, zdaje się, do otwarcia.
Trudność polegała na wyborze właściwej szkatułki.
Jeśli wybierze złą, umrze i nikt inny nie zdoła uratować istot, które mu ufają.
Z wahaniem wyciągnął rękę ku pierwszej skrzyneczce.
Natychmiast poczuł niemal histeryczne stukanie w pierś.
- Dziękuję, przyjaciółko - szepnął. - Serdeczne dzięki!
Przesunął rękę do następnej szkatułki.
%7ładnej gwałtownej reakcji ze strony maleńkiego elfa, jakby wahanie.
Ostatnia.
Dwa niepewne stuknięcia.
Dolg zacisnął zęby.
- Nie wiesz, jak ma być? - W jego głosie zabrzmiało zniecierpliwienie większe niż
chciał to zdradzić. Ze zdenerwowania drżały mu ręce. - Przepraszam, nie chciałem być tak
opryskliwy.
Maleńki elf wyjrzał z kieszeni. Panienka była niezwykle śliczna i równie przejęta jak
on.
- Królowa elfów sama nie miała pewności - przyznała. - Przypuszczała, że może
chodzić o szkatułkę z lewej strony, ale mogła to być też ta w środku.
- Przynajmniej wiemy, którą na pewno możemy wykluczyć - pocieszył ją Dolg. -
Spróbujemy to wyczuć.
- Nie - powiedział elf. - Myślę, że ty już masz na to odpowiedz.
- Jak to?
Głos panienki z rodu elfów brzmiał jak dzwonienie maleńkiego dzwoneczka, Dolg
musiał dobrze wytężać słuch, by usłyszeć jej słowa.
- Myślisz, że bez powodu musiałeś odnalezć szafir?
- Moim zdaniem powodów tego było bardzo wiele - cierpko odparł Dolg. - Ileż to razy
przydawał mi się w ciągu tych lat? Tyle było sytuacji, które tylko on mógł uratować.
- Ta jest chyba najważniejsza.
Zastanowił się.
137
- Fakt, że odnalazłem go jako dziecko? Tak, masz rację, przyjaciółko. Dziękuję za
podsunięcie pomysłu. Bez ciebie byłbym bezradny.
Maleńki elf słysząc pochwałę rozpromienił się niczym słońce. Najwyrazniej owa
istotka traktowała Dolga jako swego bohatera.
Nie wiedział już, który raz podczas tej podróży wyjmuje niebieski kamień. Spostrzegł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl