[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łem na dzisiejsze popołudnie.
ROZDZIAA
6
Zoe ostrożnie schodziła po schodach. Była cała
w bieli. Tym razem przygotował dla niej twarzowe,
ale staroświeckie ubranie: powiewną jedwabną bluzkę
z perłowymi guzikami idealnie pasującymi do sznura
pereł opasującego szyję. Stroju dopełniała długa szy-
fonowa spódnica wirująca wokół kostek obciągnię-
tych białymi pończochami. Na nogach miała białe
pantofelki. Wyglądała tak niewinnie, jak panienka
z obrazu w złoconych ramach, obok którego właśnie
przechodziła.
Zatrzymała się przed drzwiami biblioteki, nerwowo
obracając w dłoniach słomkowy kapelusz z wielkim
rondem. Włożyła go wreszcie na głowę, wzięła głęboki
oddech i weszła do biblioteki.
49
RS
Dokonała wyboru: świadomie zdecydowała się
kontynuować grę, na którą zgodziła się przecież z wła-
snej woli. DokÄ…d jÄ… to doprowadzi?
Uśmiałaby się, gdyby pół roku temu ktoś jej powie-
dział, że zdecyduje się na taki dziwaczny romans.
Teraz jednak nie jest już tą samą kobietą, którą była
opuszczając męża. Tak naprawdę wcale nie jest pew-
na, kim właściwie jest. Nie wie nawet, dlaczego robi
to, co robi.
Los Zoe został przypieczętowany, gdy niezamężna
matka umarła wydając ją na świat. Dorastała jako
dziecko niczyje. Kiedy spotkała swego męża, ofiarowaną
miłość przyjęła jak więdnący kwiat świeżą wodę. Potem
od niego odeszła. Przez ostatnie sześć miesięcy życia
w Paryżu czuła się bardzo samotnie i pewnie dlatego
obsesja Greya na jej punkcie tak bardzo ją uradowała.
Niezależnie od tego, kim jest teraz, pozwoli temu
mężczyznie sprawdzić, gdzie jest granica jej kobiecych
pragnień i czy w ogóle jakaś granica istnieje.
- No, wreszcie jesteś gotowa - stwierdził na jej
widok.
- Nie mówiłeś, ze wychodzimy.
- Wychodzimy? Nie, nigdzie nie wychodzimy.
- Więc dlaczego jestem tak ubrana? Dlaczego oboje
jesteśmy tacy eleganccy?
- Myślałem, że ci się to spodoba po tylu godzinach
nagości. Chcę, by ten wieczór miał szczególną atmosferę.
- Czy chcesz powiedzieć, że tobie się podoba ta
cała komedia, te kostiumy, zamek...
- A tobie nie?
- Właściwie tak. - Bawiła się sznurem pereł. - To
bardzo Å‚adne, ale...
- Cicho - nakazał, kładąc palec na jej ustach. - Za
dużo filozofujesz. Ten jeden raz w życiu przestań my-
śleć. Po prostu pozwól sobie na wszystko, na co tylko
masz ochotę. Poddaj się swoim marzeniom, przestań
je kontrolować.
50
RS
Jego oczy... Czy takim oczom można czegokol-
wiek odmówić? Skinęła głową.
- Więc dobrze, chodzmy. - Zabrał ze stolika książkę.
- Po co bierzesz tę książkę? - zapytała.
- Może poczytamy sobie na głos.
- To?! - zawołała.
- Nie bądz niemądra. - Wziął ją za rękę i pociągnął
za sobÄ… do holu i dalej do ogrodu. - Mam dla ciebie
niespodziankę -powiedział, kiedy szli przez ogród.
Odwróciła oczy, żeby nie widzieć drewnianej ławki
i wciąż leżącego pod krzakiem róż ogrodowego węża.
Poczuła, że się czerwieni na samo wspomnienie po-
rannej sceny. Ucieszyła się, że Grey idzie przodem
i nie może zobaczyć jej rumieńca.
- Nie jesteś ciekawa, co to takiego? - zapytał.
- Wcale nie jestem pewna, czy jeszcze lubiÄ™ nie-
spodzianki.
- Więc zrób mi, proszę, przyjemność i udawaj, że
to ci siÄ™ podoba.
- Zamknij oczy - rozkazał, kiedy znalezli się przed
ścianą wysokich cedrów.
- Dlaczego?
- O nic nie pytaj. Zamknij oczy i nie myśl.
Bez entuzjazmu zrobiła, co kazał. Pozwoliła, aby
przeprowadził ją między drzewami.
- Teraz już możesz otworzyć oczy.
Zoe mrugała powiekami, oślepiona jasnym światłem
popołudniowego słońca. Stała na prostokątnym,
trawiastym polu do krykieta. Było jasne, w jakim celu
zasadzono tu cedrowy żywopłot: pilnował, żeby kapryśne
piłki nie poginęły w pobliskim lesie.
- Cudowne!
- Nie mogę się z tobą nie zgodzić - przyznał i zajął
się przygotowaniem kijów do gry. - Wyobraz sobie, że
masz takie prywatne, osłonięte wysokimi drzewami
boisko do krykieta.
51
RS
- Założę się, że rozgrywali tu rodzinne turnieje -
powiedziała, biorąc próbny zamach drewnianym ki-
jem.
- Umiesz grać? - zapytał i wybrał dla siebie czer-
wonÄ… kulÄ™ i czerwony kij.
- A ty umiesz? - odpowiedziała pytaniem. Delikat-
ny, ciepły wietrzyk zakołysał cedrami, przynosząc ich
żywiczną woń. Zoe wzięła niebieską kulę i niebieski
kij.
- Dla mnie to bułka z masłem - uśmiechnął się
szeroko. - Dużo o tym czytałem! Nie masz szans,
cherie. ZmiotÄ™ ciÄ™ z pola.
- Nie byłabym tego taka pewna. Zupełnie niezle
gram. W końcu wychowywałam się wśród chłopców.
- Ale jesteÅ› kobietÄ….
- Co takiego?
- Jesteś kobietą - powtórzył. - Dlatego właśnie
zachowam się jak dżentelmen i pozwolę ci zacząć -
zdecydował, popychając ją lekko w stronę metalowej
bramki. - Rozpoczynaj! Rzuć kulę.
Popatrzyła na niego z pogardą, uśmiechnęła się
i z całą siłą uderzyła kulę.
- O, do licha! Niezła jesteś.
- Przecież ci mówiłam - odrzekła i tym razem nie
trafiła.
- Ale nie całkiem dobra - zaśmiał się.
- Chcesz się założyć? - zawołała i w tej samej
chwili pożałowała swoich słów.
- Dasz mi fory? - zapytał, kiedy także spudłował.
- %7łebyś mnie pobił? - mruknęła.
- Przecież grasz dużo lepiej ode mnie. Sama to
powiedziałaś.
- Bo to prawda. - Przerzuciła swoją kulę przez
następną bramkę tak niezręcznie, że kolejny raz nie
trafiła.
- W porządku - powiedział Grey, składając się do
strzału - przyjmuję zakład bez forów.
52
RS
- Zgoda - odrzekła widząc, że strzelił daleko od
bramki.
- Przegrywający spełni jedno życzenie zwycięzcy
- oświadczył, przyglądając się Zoe z przyjemnością.
- Muszę się zastanowić nad swoim życzeniem -
odparła. yle uderzyła i kula zatrzymała się tuż przed
bramkÄ….
- Ja nie muszÄ™ - mruknÄ…Å‚ do siebie Grey zadowo-
lony, że wydarzenia rozwijają się dokładnie tak, jak
sobie zaplanował. Nadarzyła się okazja, na którą cze-
kał. Uderzył swoją kulę tak, że trafiła w kulę Zoe.
Niebieska piłka poleciała wysoko w powietrze.
- Nie możesz tego zrobić! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl