[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swoimi problemami. Lucy poczuła niepokój i wstrzymała oddech. Po chwili
na balkonie pojawiła się pielęgniarka i oznajmiła, że pewien dżentelmen
chce rozmawiać z  Lucendą Spriigs".
Lucy szybko wstała, pełna złych przeczuć. To może być tylko ojciec,
pomyślała. Znowu będzie mnie błagał, żebym się zastanowiła i wróciła z
nim jutro do Londynu. Postanowiła, że tym razem będzie nieugięta. W
słuchawce tymczasem usłyszała głos Aubreya.
- Lucindo, myślę, że natychmiast powinnaś przyjść do ojca - oświadczył
bez żadnych wstępów. - Nie czuje się najlepiej i szczerze mówiąc, bardzo
siÄ™ tym martwiÄ™.
Lucy wzniosła oczy do nieba i westchnęła. Był to tak wyrazny pretekst,
by wyciągnąć ją z pensjonatu, że na pewno nad jego wymyśleniem
pracowały połączone siły ojca i jego sekretarza.
- Aubrey, podjęłam decyzję i wiem, że zaskoczyłam ojca - odparła
spokojnie - ale mam tylko jedno życie i...
- Posłuchaj mnie - przerwał jej niecierpliwie. - Nie do mnie należy
robienie ci zarzutów z powodu niestosownego traktowania sir Petera, choć
mógłbym coś na ten temat powiedzieć. Teraz zaś informuję cię, że ojciec
czuje się zle i powinien go zobaczyć lekarz.
- No dobrze, Aubrey - westchnęła z rezygnacją. - Opisz mi jego stan.
- Po pierwsze, kiedy wrócił do hotelu, był tak zdenerwowany, że kazałem
mu się położyć na dwie godziny - oświadczył Aubrey oskarżycielskim
tonem. - Wieczorem nie chciał zjeść kolacji; wypił tylko trochę brandy i
RS
62
zjadł kilka herbatników. Zupełnie nie ma apetytu.
Aucy poczuła żal, widząc oczami wyobrazni swego nieszczęśliwego ojca.
Biedaczek.
- Czy coś go boli? - spytała rzeczowo.
- Właściwie nie, ale jest bardzo niespokojny. Przecież bym do ciebie nie
dzwonił, gdybym nie był zaniepokojony.
Przygryzła wargi. Opis podany jej przez Aubreya nie wskazywał na nic
poważnego, jednak nie można go zignorować. Ale dlaczego to się dzieje w
środku tak miłego wieczoru...
- Czy mnie słyszysz, Lucindo? - spytał Aubrey ostro.
- Tak, słyszę cię i się zastanawiam. Chyba przyjadę i go zbadam, ale...
- Dobrze! - przerwał jej. - Oczekuję cię w każdej chwili.
Drażnił ją jego ton, toteż odpowiedziała stanowczo.
- Mogę przyjść za około piętnaście minut, ale muszę cię pozbawić
złudzeń, Aubrey: nie pozwolę sobie na żaden uczuciowy szantaż. Jestem
zdecydowana tu zostać i ojciec znakomicie o tym wie.
- Rozumiem - rzekł chłodno. - Będę z tobą szczery, Lucindo. Jeśli nie
będzie cię tu dokładnie za piętnaście minut, poproszę kierownika hotelu o
wezwanie lekarza. To jestem winien sir Peterowi.
Lucy otworzyła usta, by zaprotestować, lecz Aubrey odłożył słuchawkę.
Jeszcze nigdy nie przemawiał do niej takim tonem, więc ta zmiana
świadczyłaby o istotnym zatroskaniu stanem zdrowia ojca. Poczuła ciarki na
grzbiecie i pobiegła na balkon, by przeprosić hrabinę. Usłyszawszy, co się
stało, goście złożyli jej wyrazy współczucia, Pino zaś zaproponował, że ją
podwiezie.
- Och, dziękuję ci, Pino, ale nie trzeba. Zwieże powietrze dobrze mi zrobi
- powiedziała, wyobrażając sobie następną nieprzyjemną scenę między
Pontim a sekretarzem ojca.
- Wez płaszcz, a ja przyprowadzę samochód - oświadczył Pino. - Im
szybciej siÄ™ z nim spotkasz, tym lepiej dla ciebie i dla niego. Wybacz nam,
Cecilio. Być może nie ma powodu do niepokoju i szybko wrócimy, ale...
Bezradnie wzruszył ramionami.
Gdy odjeżdżali, telefon zadzwonił ponownie.
Siedem minut pózniej samochód Pina stanÄ…Å‚ przed Hôtel des Deux Lions
i przejęty asystent kierownika zawiózł ich szybko windą do apartamentu sir
Petera.
RS
63
Gdy Lucy ujrzała ojca, ugięły się pod nią kolana. Miał poszarzałą twarz
pokrytą kropelkami potu i bezwładnie leżał na kanapie. Przerażony Aubrey
musiał mu wcześniej zdjąć krawat i marynarkę.
- Dzięki Bogu, że jesteś, Lucindo - powiedział Aubrey. - Kiedy wróciłem
od telefonu, leżał prawie nieprzytomny, więc poprosiłem kierownika, żeby
znowu do ciebie zadzwonił i wezwał karetkę.
Lucy uklękła przy ojcu. Kiedy próbowała zmierzyć mu puls, jej dłoń
drżała tak bardzo, że nie mogła znalezć właściwego miejsca na ręce ojca.
- Tatusiu, tak mi przykro - wyszeptała z trudem i nagle poczuła na
ramieniu ciepłą dłoń i usłyszała przytłumione słowa:
- Cara Lucia, nic nie mów i nie płacz. On chce, żebyś była odważna,
prawda? Pozwól mi zbadać serce.
Od tej chwili Pino wziął sprawy w swoje ręce. Aagodnym gestem dłoni,
lekkim uśmiechem i uprzejmym  Molte grane" odsunął na bok Aubreya, a
gdy Lucy drżącymi palcami rozpięła koszulę ojca, Pino przyłożył stetoskop
do serca i osłuchiwał je przez pół minuty, spoglądając w tym czasie na
zegarek. W końcu skinął głową, ściągnął lekko usta i pochylił się nad
pacjentem, spoglÄ…dajÄ…c w zaniepokojone oczy starszego pana.
- Czy bardzo boli?
- Tak... doktorze. Tutaj... Nie mogę oddychać -odparł słabym głosem, a
Lucy odwróciła głowę, by ukryć łzy.
- Mój Boże, z każdą minutą jest gorzej - dodał Aubrey z autentycznym
przestrachem. - Miał zakrzepicę tętnicy wieńcowej...
- Mio amico, proszę nie panikować - rzekł Pino szybko. - Dobrze, że pan
wezwał karetkę. - A zwracając się do chorego, wyjaśnił spokojnie: - No cóż,
zawieziemy pana do szpitala tutaj na Lido i zrobimy badania. Panie
Portwood, proszę przygotować nocną bieliznę i przybory toaletowe, a ty,
Lucia, pomóż mi zrobić zastrzyk.
Otworzył czarną walizeczkę lekarską, wyjął małą fiolkę z diamorfiną,
sterylną strzykawkę oraz igłę. Lucy podwinęła rękaw koszuli ojca, natarła
przedramię wacikiem podanym jej przez Pina i powiedziała:
- To złagodzi ból i pomoże ci zasnąć, tato.
Pino szybko zrobił zastrzyk, a potem usadzili chorego wygodnie na
poduszkach przyniesionych z sypialni. Gdy starszy pan wyraznie poczuł się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl