[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podeszli do wysokich frontowych schodów. Drzwi wejściowe zabezpieczone były taśmą
policyjną, a futryna dodatkowo opieczętowana.
Komisarz usunął zabezpieczenia, a potem wyjął potężny klucz do zamkowych drzwi.
Włożył go do otworu i przekręcił. Mechanizm głośno zazgrzytał, uwalniając zapadkę. Wrota
posiadłości von Albertsteinów stały otworem.
Pan tutaj zostanie z kolegą na straży zarządził Schultz, wskazując na dwóch młodych,
rosłych funkcjonariuszy. Tak na wszelki wypadek. W razie czego proszę dać znać
krótkofalówką.
Schultz, Müller i dwaj pozostali policjanci weszli do zamku. Za dnia wnÄ™trze
prezentowało się równie mrocznie jak wieczorną porą, z tą jednak różnicą, że nie przerażało tak
bardzo.
Rozejrzeli siÄ™ po holu.
Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się w porządku i na swoim miejscu. Rycerz
w lśniącej zbroi mężnie pilnował wejścia na schody, z portretu na ścianie wciąż spoglądał
założyciel rodu, a na witrażu nad schodami anioł groznie unosił miecz.
Wygląda na to, że miejsce zostało jednak dobrze zabezpieczone odezwał się w końcu
komisarz Schultz.
Tak, na to wyglÄ…da... odparÅ‚ Müller, przytakujÄ…c gÅ‚owÄ… i rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ po
pomieszczeniu z zaciekawieniem.
Proponuję, żebyśmy poszli na piętro do biblioteki i jeszcze raz przyjrzeli się miejscu
zbrodni.
W porzÄ…dku.
A potem złożymy wizytę naszemu lokajowi i zadamy mu kilka pytań. Może sobie coś
przypomniał.
Schultz kazał dwóm towarzyszącym im policjantom sprawdzić hol, kuchnię i salę balową
wraz z przyległościami. Nie mieli na to zbytniej ochoty, bo mroczna atmosfera zamku powoli
zaczęła się udzielać także i im.
Biblioteka zamkowa, rozświetlona promieniami południowego słońca, sprawiała wrażenie
oazy spokoju. Jak się okazało byłoby to całkiem przyjemne miejsce, gdyby nie zbrodnia, którą
obaj policjanci chcieli wyjaśnić.
Panie Müller... Kiedy przybyÅ‚ pan na miejsce, hrabina leżaÅ‚a tutaj wÅ›ród
porozrzucanych książek i dokumentów, czy tak?
Zgadza się. Był to makabryczny widok potwierdził sierżant, pokazując jeszcze raz
dokładnie miejsce znalezienia zmarłej. Miała bardzo szeroko otwarte oczy, tak jakby ktoś ją
śmiertelnie wystraszył.
No dobrze. Załóżmy, że została zaskoczona w tym miejscu, obok regału z rękopisami...
Hm... I tutaj została zaatakowana...
To jest jakaś hipoteza, ale sam pan wspomniał, że doktor Renner nie wyklucza
całkowicie działania nieznanej trucizny.
Racja, choć to nie stoi w żadnej sprzeczności z tym, o czym mówimy. Musimy jednak
najpierw znalezć motyw. Pomyślmy więc jeszcze raz zaproponował Schultz i podszedł do
biurka, wokół którego znaleziono porozrzucane dokumenty, książki i inne materiały. Może
hrabina nad czymś pracowała? Wśród dokumentów znalazło się kilka listów zaadresowanych do
krewnych i znajomych... Nie wydaje siÄ™ to panu dziwne, sierżancie Müller?
Komisarz zaczął powoli przeglądać zebrane z podłogi dokumenty, wyłapując nazwiska,
które wydały mu się skądś znajome. Potem otworzył szufladę, w której oprócz przyborów do
pisania i pieczęci rodowych znajdowało się także niewielkie puzderko. Schultz wyjął je
i otworzył.
Czy ktoś wczoraj sprawdzał biurko? zapytał.
Tak. Nie znaleziono niczego, co mogłoby wzbudzić podejrzenie lub naprowadzić na
jakiÅ› trop.
A to puzderko?
To chyba nic takiego.
Schultz sprawdził. Było puste. Wewnątrz znajdował się tylko odcisk jakiegoś
niewielkiego przedmiotu.
Coś mi to przypomina... zastanawiał się na głos komisarz. Chyba już wiem, co
mogło się tutaj stać.
Opowiedział sierżantowi o tym, co znalazła Renner podczas sekcji w żołądku zmarłej.
Hrabina musiała gdzieś przechowywać coś ważnego. Tylko gdzie? mruczał komisarz
i zaczął powoli rozglądać się po bibliotece. %7ładen klucz do zamkowych pomieszczeń nie jest
tak mały, więc do czego pasuje ten znaleziony w ciele denatki?
Tego niestety nie wiem przerwaÅ‚ mu Müller ale sÄ…dzÄ™, że hrabina mogÅ‚a być
zaskoczona czyjąś nagłą wizytą. Musiała rozegrać się jakaś głośna scena w holu. Starsza pani to
usłyszała i szybko ukryła się w bibliotece, naprędce chowając coś cennego... może w biurku
albo... albo w okolicy regału. To byłoby całkiem logiczne.
Nie, na pewno nie w biurku. To zwyczajne biurko bez żadnych zapadek czy też
schowków odrzucił tę teorię Schultz. Nawet jeśli ma pan w zasadzie rację, to jak wytłumaczy
pan objawy podobne do otrucia i nagłą śmierć w męczarniach przy regale z rękopisami?
Sądzę, że mogła tam uciekać przed napastnikiem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]