[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jakiegoś obozu, ale z jakiego nie wiem. Wagonów tych
było 5. Ilu więzniów przywieziono również dokładnie nie
wiem. Więzniowie ci zaczęli budować baraki najpierw w
Walimiu a pózniej w Jugowicach. Więcej transportu koleją
z więzniami do pracy w Walimiu nie przychodziło. Z
opowiadań Niemców zamieszkałych wtedy w Walimiu,
którzy kontaktowali się z pracownikami OM wiem, że
ogółem miało być tam zatrudnionych co najmniej 38
tys. ludzi. Kierownictwo tej budowy mieściło się w Jedlince
w zamku, i chyba ono tylko mogło być zorientowane
jakiego rodzaju miały być te budowle i czemu miały służyć.
Sami Niemcy snuli różne domysły na temat prowadzonych
prac w głębi gór, jedni mówili, że miała to być jakaś
fabryka prochu a inni, że miała to być kwatera główna
Hitlera, ponieważ do Walimia przyjechali wtedy
gestapowcy z Kętrzyna, gdzie poprzednio taka kwatera
się mieściła. Z niedożywienia i złych warunków
higienicznych wybuchł wśród więzniów tyfus i na ten tyfus
zmarło około 700 osób a na cmentarzu w Walimiu
znajdują się trzy masowe groby, w których pochowano
zmarłych. Pracowali także w Walimiu jeńcy włoscy,
których zmarło około 22 osoby. Niezależnie od tego
pracowali tam także cywilni robotnicy z OT a także cywilni
robotnicy włoscy, minerzy którzy wysadzali chodniki w
skałach. Główny obóz więzniów zatrudnionych przy budo-
wach w Walimiu, znajdował się w Jugowicach, które za
czasów niemieckich nosiły nazwę Hausdorf. Obóz ten
znajdował się w rejonie ul. Górnej w Jugowicach. Był także
obóz więzniarski w Olszyńcu oraz obóz w Klocach. Prace
były ściśle izolowane, na drogach wiodących do góry,
gdzie prowadzono roboty, stały tablice ostrzegawcze,
grożące karą śmierci za wejście na teren budowy. Niemcy
mówili także, że w Głuszycy istniało krematorium, ale
,gdzie nie wiem. Mój pracodawca Szymura nie mówił mi
nigdy o tym, aby malował jakieś kotły wewnątrz
pomieszczeń zbudowanych wewnątrz góry".
Latem 1972 roku w Walimiu pojawił się pchor. Jerzy Cera Dyspo-
nując ludzmi i sprzętem, rozpoczął dokładne badania nad walimskimi
podziemiami. Przez kolejnych pięć lat Jerzy Cera przybywał w Góry
Sowie i prowadził inwentaryzację budowy. Owocem tych wypraw stała
się obszerna praca dyplomowa, która bardzo dokładnie, jak na owe czasy,
przedstawiała wygląd budowy oraz problematykę więzniów pracujących
w jej kompleksach. Poza tym Jerzy Cera zainteresował się szczególnie
kompleksem Jugowice, gdzie też rozpoczął prace ziemne. Niestety, nie
udało mu się odkryć żadnych rewelacji i poza inwentaryzacją kompleksu
nic nowego nie odkrył.
Minął rok od zakończenia ostatniej wyprawy Jerzego Cery. Jest upalne
lato 1976 roku gdy na horyzoncie pojawia siÄ™ kolejna ekipa pragnÄ…ca
zmierzyć się z Olbrzymem. Ekipą, w skład której wchodzą studenci
Politechniki Wałbrzyskiej, kieruje Piotr Kruszyński, pózniejszy
pracownik Centralnego Archiwum Gross Rosen, autor wielu prac o
Górach Sowich. Ponadto w składzie ekipy znajdują się jeszcze dwaj
interesujący ludzie: Tadeusz Słowikowski i Andrzej Nowicki, których
chyba nie trzeba przedstawiać. Działania ekipy ograniczają się w zasadzie
do dokładnego zbadania podziemi i przekopania zawałów w nich
występujących, co udaje się tylko częściowo. Po dokładnej inwenta-
ryzacji budowli naziemnych, ekipa podjęła próbę przekopania zawału
przy wlocie sztolni nr 3 w kompleksie Soboń. Próba zakończyła się w
zasadzie sukcesem, gdyż po wykonaniu szybu udało im się dotrzeć do
kilkunastometrowego odcinka chodnika, zakończonego zawałem. Zawału
jednak nie udało się już sforsować. Jest to zawał o tyle ciekawy, że
wchodzÄ… w niego poderwane wybuchem tory kolejki oraz przewody
elektryczne. W następnym roku ekipa, która została nazwana Grupą
Badawczą Góry Sowie, w takim samym składzie jak rok wcześniej,
Podjęła jeszcze jedną próbę rozebrania zawału w kompleksie Soboń - tym
razem na zawalonym odcinku sztolni nr 2. Po wykopaniu szybu, udało się
nim dotrzeć do zawalonej części chodnika. Niestety, żadnych rewelacji
nie odkryto. W trzecim roku prowadzenia badan na terenie pór Sowich,
ekipa Piotra Kruszyńskiego stanowiła już poważny zespół badawczy. W
jego skład wchodzili studenci Politechniki Wałbrzyskiej, górnicy i
ratownicy z Wałbrzycha, przedstawiciele LOK, delegat Zakładu
Medycyny SÄ…dowej z Krakowa oraz studenci AGH. Wykonali szereg
badań na terenie zamku Książ, stwierdzając w okolicach wiele anomalii
geofizycznych wskazujących na istnienie podziemnych próżni, czyli
pomieszczeń, korytarzy lub tuneli, o których dotychczas jeszcze nie
wiedziano. W tym samym czasie na terenie stacji kolejowej w
GÅ‚uszycy, podczas wykopu pod wodociÄ…g, natrafiono na drewniane paki
z nieheblowanych desek. Było ich 18. Wkrótce okazało się, że nie są to
paki lecz trumny, zbijane z materiału jaki był pod ręka. Na zakończenia
działalności podjęto jeszcze próbę rozkopania jednego z zawałów.
Podstawiono koparkÄ™, jednak po paru godzinach pracy, natrafiono na
caliznę skalną, ponad wszelką wątpliwość nie tkniętą ani świdrem ani
oskardem.
Niestety, był to ostatni rok działalności Grupy Badawczej Góry Sowie.
Na placu boju pozostał w zasadzie tylko Piotr Kruszyński, który nadal
prowadził prace badawcze i zbierał materiały o sowiogórskiej budowie.
Związane to było z jego zajęciem, ponieważ po zakończeniu studiów
rozpoczął pracę w C. A. Gross Rosen w Wałbrzychu. Jego wieloletnia
praca zaowocowała w 1989 roku wydaniem przez C. A. Gross Rosen
broszury pt.: Podziemia w Górach Sowich i Zamku Książ, która jest
bardzo konkretnym, pobawionym sensacji i fantazji wydaniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl