[ Pobierz całość w formacie PDF ]
coś w rodzaju uprzęży z paska i kawałków skóry, która miała ułatwić jej niesienie mięsa, kiedy
nagle w powietrzu zaroiło się od jaszczurek ognistych. Piszcząc i świergocząc radośnie, stara
królowa i jej spiżowi pomocnicy obsiedli kości whera. Menolly wycofała się szybko, zanim
jaszczurki mogłyby pomyśleć o odebraniu jej mięsa.
W czasie długiej i męczącej drogi powrotnej do jaskini, mogła spokojnie zastanowić się nad
tym niespodziewanym przybyciem jaszczurek. Mogła uwierzyć w to, że mała królowa rozumiała jej
myśli i porozumiewała się ze swoimi podopiecznymi. Ale czy to młoda królowa powiedziała
innym? Czy też Menolly miała jakiś słabszy kontakt także i ze starą królową? Jej grupka nie
wykazała najmniejszej chęci pozostania z innymi jaszczurkami, lecz wiernie dotrzymywała jej
towarzystwa, znikając czasami na moment albo kręcąc jakieś leniwe figury w powietrzu. Od czasu
do czasu mała królowa przysiadała na jej ramieniu szczebiocząc słodko. Było już całkiem ciemno,
kiedy Menolly dotarła do jaskini. Tylko dzięki światłu księżyca i doskonałej znajomości drogi,
udało jej się bezpiecznie zejść z urwiska. Wyziębłe pAlemisko wkrótce rozbłysło wesołymi
płomykami ognia. Była zbyt zmęczona, żeby zdobyć się na zrobienie czegoś więcej, jak zawinięcie
kawałka mięsa w liście morskiego ziela i włożenie go do rozpalonego piasku obok ognia, tak by
upiekło się do rana. Zaraz potem owinęła się szczelnie kocem i zasnęła. Przez kilka kolejnych dni
Menolly zajmowała się głównie wytapianiem tłuszczu z mięsa whera. %7łałowała teraz bardzo, że nie
ma ani jednego prawdziwego garnka, który uczyniłby jej pracę o niebo łatwiejszą. Potem dodawała
do roztopionego tłuszczu aromatyczne zioła i nalewała tę miksturę do glinianych kubków,
odstawiając je na jakiś czas do schłodzenia. Mięso whera trąciło lekko rybą, co mogło oznaczać, że
głupie zwierzę należało raczej do jakiegoś stada żyjącego nad morzem. Ostudzony tłuszcz pachniał
jednak tylko ziołami, choć Menolly nie przypuszczała, by jaszczurki zwracały na to szczególną
uwagę; ważny byt dobry stan ich delikatnej skóry, a nie taki czy inny zapach. Jaszczurki uwielbiały
być smarowane. Kładły się na plecach, rozkładając szeroko skrzydła i zawijając je wokół jej dłoni,
kiedy rozprowadzała maść na szczególnie miękkiej skórze brzucha. Nuciły cichutko, szczęśliwe, że
poświęca im się tyle troski, a po skończonym zabiegu, każda z nich z wdzięczności ocierała swe
małą, trójkątni główkę o policzek Menolly. Menolly zaczynała już dostrzegać indywidualne cechy
każdego ze swoich pupilów. Maleńka królowa była dokładnie taka, jaka być powinna; zawsze na
miejscu, rozkazująca wszystkim pozostałym, władcza i wymagająca niczym Lord Warowni. Zawsze
jednak z pokory i uwagą wysłuchiwała Menolly. Tak samo odnosiła się do starej królowej. Nie
zwracała jednak najmniejszej uwagi na zachcianki pozostałych jaszczurek, choć te z kolei musiały
wykonywać każde jej polecenie. Gdy się ociągały, szybko przywoływała je do porządku kilkoma
bolesnymi uderzeniami. Oprócz królowej, Menolly miała jeszcze dwie spiżowe, trzy brunatne,
jedną błękitną i dwie zielone. Dziewczynce żal było trochę błękitnej. Wydawało się, że jest
odpychana albo że inne nią pogardzają. Dwie zielone zawsze na nią krzyczały. Błękitną Menolly
nazwała Wujek, a zielone Cioteczka Pierwsza i Cioteczka Druga. Ta druga była troszeczkę mniejsza
od pierwszej. Ponieważ jeden ze spiżowych wolał szukać skalinek, podczas gdy drugi uwielbiał
nurkować w zatoczkach, polując na palczaki, zostali nazwani odpowiednio; Skałka i Nurek.
Brunatne były do siebie tak podobne, że przez dłuższy czas pozostawały bez imion. Stopniowo
Menolly odkrywała jednak, że największy z trójki zasypiał przy każdej nadarzającej się okazji,
nazwała go więc Leniuchem. Drugi został nazwany Mimik, bo zawsze robił to, co pozostali. Trzeci
zaś nazywał się po prostu Brązowy. Mała królowa została Piękną, po pierwsze, bo rzeczywiście
była piękna, a po drugie, bo zawsze o wiele bardziej niż pozostałe dbała o swój wygląd i wymagała
wyjątkowej uwagi przy smarowaniu tłuszczem. Przy każdej wolnej chwili czyściła pazury i
powierzchnie między nimi, wylizywała wszelkie plamy, piasek czy brud ze swojego ogona,
"polerowała" szyję, pocierając nią o piasek czy trawę. Na początku Menolly mówiła do swoich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]