[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nego w zakrwawiony fartuch Trencha, który w�aSnie zwija� markiz�, przygotowu-
j�c sklep do zamkni�cia. Gwizda� przy tym radoSnie. Black rozpozna� Mozarta,
co nie bardzo pasowa�o do sprzedawcy u rzexnika, podobnie zreszt� jak kore-
spondencyjna gra w szachy.
Pan Trench?
Przykro mi, sir, ale ju� zamkni�te.
Black wyj�� odznak�.
Nie chc� niczego kupowa�, panie Trench.
Scotland Yard? M�czyzna zmarszczy� brwi, patrz�c na odznak�.
Tak.
206
Znalaz� si� pan dosy� daleko od domu, co? Trench przy pomocy skom-
plikowanego w�z�a przymocowa� markiz� do �elaznego kó�ka i odwróci� si� do
Blacka.
Chcia�bym zada� panu kilka pyta�.
O Bo�e! Tylko nie kolejne dochodzenie w sprawie czarnego rynku!
Nie, to zupe�nie co innego.
A wi�c o co chodzi?
Black odpowiedzia�, na tyle wymijaj�co, na ile by�o to mo�liwe. Prowadzi
dochodzenie w sprawie powa�nych przest�pstw. Dowody wskazuj� na cz�owie-
ka, z którym Trench ma si� tego wieczoru spotka� w pubie. By�by bardzo wdzi�cz-
ny, gdyby Brian zechcia� wspó�pracowa�&
A co w�aSciwie rozumie pan przez wspó�prac�?
Niech pan mi wska�e tego m�czyzn�. To wystarczy. Zupe�ne szale�-
stwo. To by�o szalone. Powinien przecie� powiadomi� lokaln� policj�, ale ba� si�,
�e wystraszy podejrzanego.
Nie mog� tego zrobi�. Nigdy go nie widzia�em.
Wi�c jak pan mia� go rozpozna�?
Powiedzia�, �ebym czeka� obok szachownicy.
Szachownicy?
Owszem, w Stump .
Tak nazywa si� pub?
W�aSciwa nazwa brzmi Magpie and Stump . Ale wszyscy mówi� po pro-
stu Stump .
A gdzie si� tam znajduje szachownica?
W najdalszym k�cie sali. To po prostu stolik z narysowanymi polami.
Black zmarszczy� brwi. MySla� przez chwil�, a� wreszcie sobie przypomnia�.
Podobn� szachownic� widzia� w Mandrake w Londynie. Poczu�, jak za�omota-
�o mu serce; wszystko zaczyna�o si� sk�ada� w sensown� ca�oS�.
Wygl�da na to, �e facet zna ten pub powiedzia�.
Trench wzruszy� ramionami.
Mo�liwe.
Kto zaproponowa� miejsce spotkania?
On.
Black skin�� g�ow�. Kuba Peda� zapewne Sledzi� Trencha. WczeSniej wybra�
pub, który odpowiada� jego celom. Wiedzia� o stoliku z szachownic�.
Czy ten cz�owiek nie poda� panu �adnych znaków rozpoznawczych?
Nie. Powiedzia�, �e sam mnie znajdzie.
Jak si� przedstawi�?
Jako cz�onek Stowarzyszenia. Powo�a� si� na nasze wspólne zainteresowa-
nia. Mówi�, �e ma zamiar przyjecha� do Coventry w interesach i chcia�by posta-
wi� mi obiad. Obieca�em w rewan�u zafundowa� mu kolejk�.
I niczego pan nie podejrzewa�?
Nie. Niby dlaczego? Tego typu spotkania zdarza�y mi si� ju� wczeSniej.
No, dobrze. O której macie si� spotka�?
207
O szóstej trzydzieSci. Dok�adnie.
Dok�adnie?
Mówi�, �e ma lekkiego bzika na tle punktualnoSci.
To coS wi�cej, ni� tylko lekki bzik na tle punktualnoSci. Black spojrza� na
zegarek. By�o dziesi�� po szóstej.
Jak daleko st�d do tego pubu?
Blisko. Przy Cope Street, po drugiej stronie katedry. Trench zacz�� roz-
wi�zywa� fartuch. Niech mi pan da pó� minuty na zmian� ubrania i mo�emy iS�.
Jeszcze jedno.
Tak?
Jakie nazwisko panu poda�?
Exner. Bernard Timothy Exner.
Pub Stump mieSci� si� w w�skim, cz�Sciowo drewnianym budynku, wznie-
sionym obok wielkiej fabryki motocykli marki Triumph, niedaleko katedry Swi�-
tego Micha�a. Lekki smród rozchodz�cy si� w wieczornym powietrzu bi�, wed�ug
s�ów Trencha, od rzeki Sherbourne, do której spuszczano fabryczne Scieki.
W pubie by�o t�oczno. Spotykali si� tam pracownicy pobliskiej wytwórni moto-
cykli, o tej porze w wi�kszoSci ubrani jeszcze w kombinezony z napisem Triumph
na plecach. Przy d�ugim barze nie da�oby si� nawet wcisn�� szpilki, a przy stolikach
ustawionych po ca�ej sali nie pozosta�o ani jedno wolne miejsce. Przez otwarte do
s�siedniego pomieszczenia drzwi Black dostrzeg� graj�cych w strza�ki.
Panowa� ha�as, pe�en Smiechów i pobrz�kiwania szk�a. WSród ciemnych kro-
kwi nad g�owami snu� si� jak mg�a dym papierosowy. Tleniona blondynka w Sred-
nim wieku i dwóch m�czyzn w fartuchach uwija�o si� za barem. Cztery kelnerki
dxwiga�y ci�kie, zastawione drinkami tace i, przeciskaj�c si� przez rozgadany
t�um, wykrzykiwa�y co kilka sekund nowe zamówienia do barmanów. Sala cuch-
n�a tytoniem, piwem i ludzkim potem.
Zgodnie z planem, który ustalili podczas drogi, Trench przedar� si� przez
zbity t�um i usiad� przy stoliku szachowym, ustawionym niedaleko wejScia do
pokoju gier. Black torowa� sobie �okciami drog�, uprzejmie przepraszaj�c kogo
si� da�o, a� znalaz� odrobin� miejsca przy barze i zamówi� kufel piwa. Wyci�ga-
j�c szyj� widzia� Trencha, rozstawiaj�cego figury na polach.
Inspektor spojrza� na zegarek. By�o ju� prawie wpó� do siódmej. Black po-
czu�, jak wali mu serce. Staraj�c si� opanowa� zdenerwowanie, zapali� papierosa.
Z doSwiadczenia wiedzia�, �e nalot zacznie si� pomi�dzy siódm� a ósm�, kiedy
wzejdzie ksi�yc i dobrze oSwietli cel.
Kuba Peda� bardzo dok�adnie obliczy� czas. Zd��y uciec przed rozpocz�-
ciem bombardowania. Mia� dziewi��dziesi�t minut na to, aby spotka� si� z ofia-
r�, zwabi� j� we wczeSniej wybrane miejsce, dokona� dzie�a i znikn�� przed po-
jawieniem si� pierwszych samolotów.
Zebranie mySli tu, w tym ha�aSliwym pubie, poSród t�umu kr�c�cych si� ludzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]