[ Pobierz całość w formacie PDF ]

owinięty na ramionach. Asia Robótek stała w rozkroku w podkasanych d\insach i w
\ółtej czapeczce bejsbo-lówce. Z zamaszystym skrętem tułowia unosiła ponad głowę
kij do golfa. Nie rozpoznałam numeru kija. Nigdy nie potrafiłam się tego nauczyć,
mimo \e spotykałam się swego czasu z chłopakiem, któremu na tym zale\ało. śeby
mnie nauczyć gry w golfa. No, powiedzmy, \eby mnie uczyć. Niezale\nie od efektu.
Przypomniałam sobie, \e widziałam ju\ Asię Robótek w reklamie wody mineralnej.
Albo dziewczynę do niej podobną. Miała tylko inną fryzurę, krótką i nastroszoną
na \el w je\yki. Na pewno widzieliście tę reklamę. Ona szykuje się do wyjścia na
randkę, stroi się, maluje, zabiera do torebki puszkę zwykłego pi-
63
wa bezalkoholowego i biegnie do drzwi, a wtedy stojÄ…ca na stole butelka wody
mineralnej pieni się, wytryska, obryzguje ją od stóp do głów i woła:  Hej, chyba
mnie nie olejesz?!". Szczerze
mówiąc, takie sobie.
Moja ulubiona reklama jest inna. Droga widziana z góry w sinej, nocnej poświacie,
wiatr zawiewa liśćmi, w dali wzburzone morze. Pomiędzy drzewami przedziera się
dziewczyna w długiej śnie\nobiałej sukni. Jakby ślubnej. I wtedy na wzgórzach
zapala się latarnia morska. Jej ciepły rozproszony blask unosi się ponad
asfaltową szosą niczym świętojańskie robaczki. Po prostu piękne. Nie pamiętam
tylko, czego to reklama.
Chocia\, powiem wam, Sebek był oburzony, \e mogę mieć swoją ulubioną reklamę. Z
niego jest jednak sztywniak. Gdybym miała ulubioną operę, nie widziałby w tym
niczego niestosownego. Nie oburzyłby się. Nawet by nie zwrócił uwagi. A w końcu
więcej ludzi ma swoją ulubioną reklamę ni\
operÄ™.
Włączyłam telewizor przez ciekawość, bo nigdy nie widziałam, co oni tak wcześnie
pokazują. Trafiłam na pokaz mody jesiennej. Modelki paradowały w futrach z
włóczki z trenami, w pawich piórach we włosach, w butach z ostrogami, w
przezroczystych gorsetach, blaszanych czapeczkach, wyglądało to trochę
niesamowicie, ale podobało mi się. Nagle pojawiła się Asia Robótek z policzkami
pomalowanymi na zielono. Powiedziała, \e to nie jest oczywiście kolekcja do
biura, tylko na odjazdowÄ… imprezÄ™, ale jak zna Ceza-riusza, dyktatora od tych
strojów, byłby on przeciwko sztucznemu podziałowi na pracę i rozrywkę.
Przestałam jej słuchać na wszelki wypadek, ale wyglądała naprawdę fajnie.
Kim jest Asia Robótek? - zastanowiłam się. Wyglądało na to, \e wszyscy ją znają,
tylko ja nie. Dawniej nadą\ałam. Chryste, jak\e straszliwie zapuściłam się przez
te niekończące się włóczęgi po Topolowej! Otworzyłam  High Life", \eby sprawdzić.
W środku numeru te\ nie napisali. Obok zdjęć na polu golfowym była tylko notatka,
\e lato Asia Robótek zamierza spędzić ze swoim mę\czyzną na Karaibach. On
namiętnie fotografuje pod wodą, a ona zamierza w tym czasie
64
korzystać ze słońca. Wieczorami będą tańczyć na pla\y wśród krajowców, pijąc
energetyzujące tamtejsze drinki. Więc nie tylko nie ustaliłam, kto to taki Asia
Robótek, ale jeszcze zabili mi klina z drinkami. Nie miałam pojęcia, jakie są
tradycyjne karaibskie drinki.
Postanowiłam wyjść na świe\e powietrze, \eby nie rozbolała mnie głowa przed
spotkaniem z Sebkiem. I jakoś tak się stało, \e zawędrowałam dalej, ni\
planowałam. Znalazłam się na Topolowej. A tam znowu tak się stało, \e wpadłam
prosto na Pe-dra. Co to mogło być, je\eli nie znak z nieba?
- Sorry - powiedziałam i wtedy go poznałam. A on, zdaje się, poznał mnie.
Miał na sobie koszulkę bez rękawów, białe spodnie, wąskie okulary
przeciwsłoneczne, powy\ej których jego brwi zrastały się nad nosem. Jego
kruczoczarne włosy lśniły lekko od potu. Czułam te\ jego słoneczny, pszeniczny
zapach i nie powstrzymałam się.
- Pamiętasz mnie? - zapytałam. - Kiedyś się spotkaliśmy. Czyściłam u ciebie buty.
Intrygowało mnie, czy zacznie wypierać się pucybuctwa. Gdyby wiódł podwójne
\ycie, powinien się wyprzeć. Ale nie. Patrzył na mnie z uśmiechem, kiwał głową,
\e mnie pamięta, niemniej nie byłam tego pewna.
- Targowałam się o cenę - podpowiedziałam mu szybko, \eby się nie rozmyślił, \e
mnie pamięta.
- Tak? Tego nie pamiętam. - Pokręcił głową przecząco. -Pamiętam, \e miałaś
najbardziej zajęty wieczór w \yciu. Udał się?
Chryste! Naprawdę mnie pamiętał! To więcej, ni\ mogłam się spodziewać.
- Wcale się nie udał - odpowiedziałam. - Ani trochę. -Naprawdę? Byłbym hipokrytą,
gdybym powiedział, \e
mnie to martwi. Dzięki temu mogę powtórzyć pytanie. Czy dziś te\ masz zajęty
wieczór?
Pomyślałam w popłochu o Sebku. Potem pomyślałam w równym popłochu o tej
podstarzałej księ\nej na wózku. Potem pomyślałam, nadal w popłochu, o czymś,
czego nawet nie
5. MÄ™\czyzna.
65
potrafiłam nazwać. A potem ze spokojem pomyślałam: Co mnie to wszystko obchodzi? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl