[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nazywasz, ani gdzie mieszkasz.
- Hmm, chyba usłyszałaś wszystko, co najważniejsze - mruknął Carver.
- Po śmierci mamy znalazłam w domu stos starych pism z twoimi
artykułami. Pracowałeś dla  Lewego Frontu", prawda? Tego pisma, któremu
partia republikańska wytoczyła proces o zniesławienie?
Zdziwiony Carver uniósł brwi. Zaskoczyła go swoboda, z jaką Rachel
zadała mu to pytanie. Tak jakby rozumiała, czego dotyczył proces.
- Widzę, że wiesz wiele na ten temat.
- Polityka pasjonowała mamę. Uważała, że republikanie to banda
faszystów, którzy chcą zawładnąć światem.
Carver musiał się uśmiechnąć, słysząc takie zdanie z ust dziecka.
- A to prawda? - zapytał. Rachel odwzajemniła uśmiech.
- Nie wiem. Mnie wydają się całkiem nieszkodliwi. Chociaż, z drugiej
strony, te ich wszystkie zabiegi mające na celu opóznienie wprowadzenia
ustawy o zapobieganiu przestępczości były nieczystym zagraniem. W Los
Angeles są niesamowite gangi. W dzielnicach, w których mieszkałam, mordują
ludzi na każdym kroku.
Rozprawiała jak dorosła i była stanowczo zbyt dojrzała, uznał Carver. W
jej wieku nie powinna nawet wiedzieć, co to przestępczość, ustawy i gangi.
- Dużo pisywałeś dla tego pisma o zagranicy - ciągnęła Rachel,
przerywając Carverowi smętne rozmyślania. - O prawach człowieka i takich
tam rzeczach.
- To były moje tematy.
- A więc dużo podróżowałeś.
- Znaczną część roku przebywam za granicą. A czasami jeżdżę też po
kraju, zbierając materiały.
- W porządku, - Rachel ze zrozumieniem skinęła głową. - Mnie to nie
przeszkadza. Potrafię zadbać o siebie.
- Tak twierdzisz już po raz drugi.
- Bo to prawda.
- WierzÄ™ ci.
Carver chciał powiedzieć coś więcej, ale nie miał pojęcia, jak rozmawia się
z dwunastoletnim dzieckiem, które na dodatek właśnie okazało się jego córką.
Na szczęście, w tej chwili podeszła Maddy i wybawiła go z kłopotu.
- O, jesteś - ucieszył się. Wstał. Wskazał siedzącą na krześle
dziewczynkę.- Przedstawiam ci Rachel. Moją córkę.
Maddy uniosła brwi, zdziwiona, że tak szybko doszedł do tego wniosku, a
potem spojrzała na Rachel. Ich niezwykłe podobieństwo aż kłuło w oczy!
Uśmiechnęła się do Carvera i zwróciła do dziewczynki:
- Cześć, Rachel. Miło cię widzieć. - Wyciągnęła rękę. Rachel wstała,
spojrzała na rękę Maddy, w pierwszej chwili jakby nie rozumiejąc jej gestu.
Szybkojednak wyciągnęła do niej dłoń.
- Jak się masz? - powiedziała. Wyglądała na nieco zaskoczoną. - Jesteś
mojÄ… macochÄ…?
Maddy miała ochotę gwałtownie zaprotestować, ale w porę się
powstrzymała.
- Nie - odparła, siląc się na spokój. - Jestem Maddy Garrett. Pracuję w
Urzędzie Opieki Społecznej do Spraw Dzieci stanu Pensylwania.
- Czyli jesteś opiekunką społeczną - stwierdziła Rachel, ze spokojem
kiwając głową.
Jestem opiekunką społeczną, pomyślała Maddy. Niezbędną wielu ludziom.
I nikim więcej.
- Tak - odparła. - Przez jakiś czas będę pomagała twojemu ojcu i tobie,
zanim się na dobre urządzicie. - Spojrzała na Carvera. Przeraził ją wyraz jego
twarzy. Patrzył na córkę tak, jakby nie dowierzał, że ta mała naprawdę istnieje.
Był zmęczony, zmieszany, zaszokowany i... w jakimś sensie zadowolony, a
nawet dumny, uzmysłowiła sobie Maddy. W jego postawie było coś, co
wskazywało na to, że nie był całkiem nieszczęśliwy. - Wygląda na to, że
początek waszej znajomości wypadł pomyślnie - dodała po chwili.
Rachel spojrzała na ojca.
- No to co, jak będzie z moim nosem? - spytała. - Nie powiedziałeś -
dodała oskarżycielskim tonem.
Maddy też popatrzyła na Carvera. Pytająco. Nie miała pojęcia, o co chodzi.
- Rachel chce przekłuć sobie nos - wyjaśnił. - Matka przed śmiercią
wyraziła na to zgodę.
- Rozumiem - odrzekła Maddy, chociaż wcale nie pojmowała, jak można
chcieć zrobić coś tak okropnego.
- Mogę? - Rachel domagała się odpowiedzi.
Carver zwrócił się w stronę córki. Przez chwilę się zastanawiał. Przecież
miała to być jego pierwsza ojcowska decyzja.
- Nie - powiedział. - Przykro mi, dziecko, ale to nie jest dobry pomysł.
Może wrócimy do tej sprawy, kiedy skończysz osiemnaście lat.
- Nie? - warknęła Rachel, gwałtownie zrywając się z krzesła. Mimo swych
zaledwie dwunastu lat była wyższa niż Maddy. Carver poczuł się dziwnie. W
ciągu kilku sekund zachowanie Rachel zmieniło się całkowicie. Z
nonszalanckiej dziewczynki stała się dużym, rozzłoszczonym stworzeniem.
- Nie - powtórzył.
- Co to znaczy: nie?! - wrzasnęła Rachel.
Mimo że nie przygotowany na taki atak, Carver zapanował nad nerwami.
Przypomniał sobie, że już kiedyś miał do czynienia z trudnymi dziećmi. Spędził
tydzień w New Jersey w ośrodku dla młodocianych przestępców, bo pisał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl