[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uśmiech nieznaczny, ale Flynnowi kamień spadł z serca. Odetchnął z
ulgÄ….
- Może powinieneś napisać podręcznik na temat psychiki
nastolatków? - powiedziała.
- Niezły pomysł. - Flynn także się uśmiechnął. - Musiałbym
tylko dokładnie przeanalizować swoje zachowania w tym okresie
życia.
- Zgłosiłeś się na ochotnika, prawda? - zapytała Zoe po chwili
milczenia.
- Pozwól mi zgadnąć. - Flynn był tylko trochę zaskoczony. -
Twoje informacje pochodzÄ… z Agencji Wywiadowczej Ogden?
- Odpowiedz mi na pytanie.
- Tak. Zgłosiłem się na ochotnika.
- Nawet pokłóciłeś się o to z dowódcą.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz - przyznał Flynn. Nikt lepiej od
niego nie wiedział, że na początku kariery wojskowej właściwie co
tydzień groziła mu kara aresztu za niesubordynację.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?
- To by nie pasowało do wizerunku, jaki chciałem stworzyć,
54
RS
- A potem? Dlaczego potem mi o tym nie powiedziałeś? Kiedy
już byliśmy bezpieczni?
Flynn zacisnął pięści. Tego nikomu nie miał zamiaru mówić.
Nikomu! A już na pewno nie Zoe.
- Uznałem, że po pięciu dniach marszu przez dżunglę nie masz
nastroju do słuchania opowieści o tym, jakim to ja jestem
fantastycznym facetem - skłamał. - A nie mogłem czekać, aż
wypoczniesz. Musiałem wracać do oddziału.
Zoe przyglądała mu się uważnie. Flynn chciał odwrócić głowę,
ale nie potrafił tego zrobić. Nie pytaj mnie, księżniczko, błagał ją w
duchu. Tylko mnie o to nie pytaj,
- Musiałeś wracać do oddziału? - jednak zapytała. - Naprawdę
miałeś taki rozkaz?
W rzeczywistości kazano mu przez kilka dni pozostać na
miejscu. Lekarz miał go zbadać, a służby wywiadowcze przesłuchać.
Kiedy natychmiast po wykonaniu zadania zgłosił się do oddziału,
dowódca dał mu niezle popalić.
- Nie mogłem zostać.
- Dlaczego?
Nie wiadomo jakim sposobem przestrzeń, którą Flynn tak
starannie oddzielił się od Zoe, skurczyła się do milimetra. Czuł dotyk
ciała Zoe, zapach jej włosów i delikatną woń perfum. Bardzo jej
pragnÄ…Å‚.
- Flynn?
- Powiedzmy... - Flynn wziął głęboki oddech. Odważył się
spojrzeć na Zoe. - Wydawało mi się, że dwudziestotrzyletni oficer nie
55
RS
powinien napastować powierzonej jego opiece szesnastoletniej
dziewczyny.
- Ach.
Tylko tyle. Flynn wcale nie był pewien, czy Zoe powiedziała to
świadomie, czy tylko głośno westchnęła. Ale to spojrzenie... Dobry
Boże! To jej spojrzenie!
- Zoe...
Położyła mu palec na ustach. Pod wpływem tego dotknięcia
Flynnowi zakręciło się w głowie. Bogu dzięki, że siedział, bo inaczej
pewnie by upadł.
- A co ci się teraz wydaje, Flynn? - wyszeptała.
Nie miał siły odpowiedzieć. Na szczęście mógł jej to okazać.
Gdyby nawet Flynn rzucił się na nią jak wygłodniałe zwierzę,
Zoe i tak uważałaby, że sobie na to zasłużyła. W końcu sama go do
tego pocałunku sprowokowała.
Ale mężczyzna, który uratował jej życie, okazał się człowiekiem
subtelnym i przez to o wiele bardziej niebezpiecznym. Całował ją
powoli i tak zmysłowo, że nawet kamień by tym pocałunkiem ożywił.
Najpierw drżącymi lekko dłońmi ujął jej twarz. Potem głaskał ją
palcami, pobudzając nerwy, o których istnieniu Zoe w ogóle nie
wiedziała. Przechylił jej głowę do tyłu. Zoe zamknęła oczy. Czuła
tylko, że trzyma się kurczowo jego mocnych ramion. Wtedy dopiero
Gabriel Flynn pocałował Zoe Alexandrę Armitage. Całował ją mocno,
długo, do utraty tchu.
- Flynn.... - wyszeptała, kiedy wreszcie ją od siebie odsunął.
- Dosyć - powiedział cicho.
56
RS
Dosyć? Zoe w żaden sposób nie mogła się pogodzić z tym
określeniem. Może to za dużo, albo raczej za mało, ale na pewno nie
dosyć.
- Powtórzymy to, księżniczko - obiecał, głaszcząc ją delikatnie
po policzku.-Lecz nie dzisiaj.
57
RS
ROZDZIAA CZWARTY
W tygodniu, który nastąpił po czwartkowym przyjęciu u pani
Ogden, zdarzały się chwile, kiedy Zoe udawało sienie dopuścić do
siebie wspomnienia tamtego pocałunku, wymienionego z Flynnem w
cieniu starego dębu. Jednak nie były to chwile ani długie, ani zbyt
częste. Na domiar złego Flynn jakby ją prześladował. Pojawiał się
wszędzie tam, gdzie akurat znajdowała się Zoe. Kiedy weszła do
księgarni, żeby kupić koleżance urodzinowy prezent, on już tam był.
Następnego dnia, spacerując po parku, również się na niego natknęła.
Kiedy w poniedziałek rano przyszła do pracy, Flynn właśnie kończył
jeść śniadanie z jej chlebodawczynią. Wieczorem też go zobaczyła.
Telewizja CNN przeprowadzała wywiad z Flynnem.
- Mam dość tych dziwacznych spotkań - powiedział Flynn z
uśmiechem, kiedy w czwartek spotkali się na przyjęciu w ambasadzie
Kanady.
- Ja również - odparła, udając obojętność, choć serce tłukło się w
jej piersi jak oszalałe.
Zoe bardzo żałowała tego, że w czwartek, w ogrodzie pani
Ogden, skłoniła Flynna do wyznań, które w końcu usłyszała.
Informacja o tym, że wtedy w dżungli Flynn czuł fizyczny pociąg do
szesnastoletniej smarkuli, pomogła jej wprawdzie uleczyć zranioną
wówczas dumę, ale okazała się zabójcza dla spokoju jej ducha.
- A może przestańmy liczyć na życzliwość losu i umówmy się
na spotkanie.
58
RS
- Słucham? - Serce Zoe podskoczyło aż do gardła.
- Właśnie zaproponowałem, żebyś się ze mną umówiła na
randkÄ™.
- Na randkę? - Zoe pociemniało jej w oczach.
- Wybierz się ze mną do Centrum Kennedy'ego. Musical, który
tam grają, jest podobno bardzo dobry i na dodatek niedługo schodzi z
afisza.
- Nic z tego. - Zoe pokręciła głową. - Wszystkie bilety zostały
wykupione.
- Słyszałem. Ale ja mam dwa bilety. Na jutro.
Zoe przygryzła wargę. Nie wiedziała, co robić. Odkąd na stałe
zamieszkała w Stanach Zjednoczonych, największą trudność
sprawiało jej poznanie reguł rządzących stosunkami między kobietą i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl