[ Pobierz całość w formacie PDF ]

drza niczym wrota. Profesor przypominał właściciela ziemskiego, który w swej
łaskawości wpuszcza świeże powietrze, by poswawoliło we włościach jego płuc.
Kiedy zdjął panamę, żeby otrzeć z potu łysiejącą czaszkę, ta zajaśniała oślepia-
jącym blaskiem. Kiedy wiatr rozwiał mu resztki siwych włosów, te utworzyły
wokół głowy aureolę. Stanąwszy twarzą w twarz z tak jawnym świadectwem nie-
zwykłości, Jonathan nabrał otuchy. Miał przed sobą mądrego, dobrego człowieka.
Ciągle był jego asystentem. Obaj byli na najlepszej drodze do poszerzenia granic
antropologii. Czy mógłby marzyć o bardziej chlubnym celu?
Ale bez Astarte antropologia wydaje się mniej kusząca niż przedtem. Obrany
kurs budzi wątpliwości, igła kompasu drga i wiruje wokół tarczy. Jonathan szuka
w pamięci, co czytał o podróżnikach, o tym, jak radzą sobie z osamotnieniem.
Star była ostatnim kawałkiem jego układanki. Dopiero z nią Jonathan Bridgeman
byłby całością.
Po załatwieniu formalności związanych z odprawą Jonathan chowa do kiesze-
ni formularze opatrzone nieczytelnymi pieczęciami licznych urzędników i rusza
przez halÄ™ w poszukiwaniu reszty. CzekajÄ… na niego w towarzystwie wysokiego
młodego Murzyna bez butów, w białych szortach, fezie i białym chałacie z wyso-
kim kołnierzykiem.
 To Famous  oznajmia profesor.
 Famous  potwierdza mężczyzna z uśmiechem.  Wielki boy w ICR.
Kierować trzy małych boy. Przyjechać zabrać was do ICR.
Imperial River Club przeżywał na pewno lepsze dni, ale trudno jednoznacznie
stwierdzić, kiedy to było. Bungalow, stojący na spękanej ziemi w samym środ-
ku parceli położonej powyżej poziomu delty rzeki, może poszczycić się podjaz-
dem oznaczonym pomalowanymi na biało kamieniami, masztem z wypłowiałym
Union Jackiem na szczycie oraz parÄ… miniaturowych armat umieszczonych po obu
stronach frontowej werandy, których rdzewiejące lufy wycelowane są w miasto.
Od plaży dzieli go mniej więcej pół mili. Wystarczająco daleko, by stłumić odgło-
sy z nabrzeża i targu; za blisko, by uchronić przed odorem ścieków, który wdziera
się przez okna w dni, kiedy wiatr nie wieje od morza. Smród po części tłumaczy
307
odosobnienie tego miejsca. Smród oraz fakt, że kierownictwo nigdy nie zdoby-
ło się na posadzenie wokół drzew, które dawałyby schronienie przed piekącym
nieznośnie słońcem. W wietrzne dni drobny piasek przesypuje się po podłodze,
gromadzi w kątach i wzlatuje w górę, by osiąść na powierzchni drinków.
Sami członkowie klubu tworzą gromadę niepoprawnych indywiduów, traktu-
jących przybyszów niemiłą mieszanką zazdrości i lekceważenia. Lekceważenie to
uniwersalna postawa, jakÄ… wobec nowicjuszy przyjmujÄ… starzy wyjadacze w ko-
loniach. Zazdrość to produkt lokalny. Jej przedmiot może być różny: psychika
przybysza, jeszcze nie zmęczona wiecznymi upałami, albo wnętrzności wolne od
nieokiełznanych afrykańskich bakterii. Czasem wygląd, czasem żona, a czasem
zwykła umiejętność cieszenia się życiem na wybrzeżu, która u członków Imperiał
River Club dawno zanikła. Zazdrość towarzyszy im od zawsze, a wraz z nią obiet-
nica przyjemności, jakiej doznają, wyzbywszy się jej. Prędzej czy pózniej nowi-
cjusz stanie się starym wyjadaczem, tak samo ogorzałym i zgorzkniałym jak cała
reszta. Owa schadenfreude ujawnia się szczególnie podczas pogrzebów. W ciągu
miesiąca odbywa się ich kilka. Kiedy ktoś rozstaje się z życiem (na tym wybrzeżu
ludzie nie umierają, lecz rozstają się z życiem, co zakłada pewną dozę ich winy
i moralnej ułomności, sugeruje uleganie słabościom), członkowie klubu piją wię-
cej niż zwykle i oddają się rozważaniom o znakach zwiastujących nieszczęsny
koniec oraz o tym, co nieboszczyk zaniedbał. Gdyby brał więcej chininy, bardziej
dbał o siebie, nie zadawał się z tyloma miejscowymi dziewczętami albo po prostu
po trzeciej kolejce przerzucał się na wodę sodową. . .
Jako uczeni, antropolodzy podlegają szczególnie krytycznemu osądowi. Uwa-
gi na ich temat padają głównie w prywatnych rozmowach, goście mogą więc roz-
lokować się w pokojach bez szczególnych przykrości ze strony starych wyjada-
czy. Jest jeszcze tyle do zrobienia. Aadunek wyprawy pozostał w magazynie na
nabrzeżu. Trzeba zdobyć kilka pozwoleń i skontaktować się z kilkoma urzędami.
Wkrótce pod siedzibę klubu zajeżdża w służbowym aucie jakiś oficjel. Przed-
stawia się jako Smith i pokazuje Jonathanowi przepustkę opatrzoną mnóstwem
pieczęci i podpisów niezmiernie ważnych osobistości.  Posiadacz tego dokumen-
tu  głosi napis  może przebywać w każdym wybranym przez siebie miejscu
i nosić każdy mundur wedle uznania. Wszystkie osoby podlegające prawu woj-
skowemu zobowiÄ…zane sÄ… do okazania mu wszelkiej pomocy .
 Z jednej strony ciebie to nie dotyczy  oznajmia Smith  ale z drugiej
tak.
Smith zamyka się na chwilę w pokoju razem z profesorem. Po wyjściu kładzie
plik papierów na stole w palarni.
 Wszystko dla ciebie  zwraca siÄ™ do Jonathana.  Baw siÄ™ dobrze u Fotse.
Na razie, mały!
308
Wkrótce z pokoju wychodzi profesor. Ma poważną minę. Jonathan podnosi
wzrok znad półki z powieściami sensacyjnymi przesyconymi stęchlizną, Gittens
i Morgan znad stołu bilardowego.
 Wydaje się  zaczyna profesor  że od czasu mojego ostatniego pobytu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl