[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Na...na...naprawdę? Tttto mu...musiało chyba być w Wal... Wal...Walii.
- Masz całkowitą rację, to było w Walii.
- Za...wsze by...byłem beznadziejnym jezdzcem - rzekł Badger. - Prawdę mówiąc
na...na...nadal jestem - uzupełnił ponuro.
- Frankie chce kupić samochód - zdradził Bobby.
- Dwa samochody - sprostowała. - George też potrzebuje jeden, a jego własny jest
właśnie rozbity.
- Możemy mu jakiś wypożyczyć - zaproponował Bobby.
- D...d...dobrze. Chodzmy zo...zobaczyć, co jest na składzie - rzekł Badger.
- Wyglądają elegancko - stwierdziła Frankie, nieco oślepli na krzyczącymi odcieniami
szkarłatu i jaskrawej zieleni.
- Wyglądają - rzekł Bobby smętnie.
- T...ten używany chrysler tt...tto znakomita okazja - zachęcał Badger.
- Nie, tylko nie ten - zaoponował Bobby. - Jej potrzebny samochód, który przejedzie
jeszcze przynajmniej czterdzieści mil.
Badger posłał wspólnikowi spojrzenie pełne wyrzutu.
- Ten standard jest już na ostatnich nogach - głośno zastanawiał się Bobby - ale
powinien was dowiezć na miejsce. Tamten essex jest trochę za dobry do naszych celów.
Przejedzie jeszcze przynajmniej dwieście, zanim się rozleci.
- Dobra - zdecydowała Frankie. - Biorę standarda. Badger odciągnął wspólnika nieco
na stronÄ™.
- Ii...ile we...we...wezmiemy? Nnnie chciałbym zanadto naciągnąć twoich znajomych.
D...d...dziesięć funtów?
- Może być dziesięć funtów - wtrąciła się do dyskusji Frankie. - Płacę na miejscu.
- Kim ona jest? - teatralnym szeptem spytał Badger. Bobby odszepnął.
- Ppierwszy raz widzę kogoś z a...ary...arystokracji, kto płaci gg...go...gootówką -
oznajmił z szacunkiem.
Bobby odprowadził dwójkę do bentleya.
- Kiedy zaczynacie cały ten interes? - zapytał.
- Im prędzej, tym lepiej - odparła Frankie. - Zamierzamy rozpocząć jutro po południu.
- Posłuchaj, a nie możecie wziąć mnie z sobą? Przykleję sobie brodę, jeśli chcesz.
- Tylko nie brodę! Broda zrujnowałaby cały plan, odpadając w najmniej
spodziewanym momencie. Ale dlaczego nie mógłbyś być motocyklistą w pilotce i goglach?
Co o tym sÄ…dzisz, George?
George Arbuthnot przemówił po raz drugi:
- W porządku. Im nas więcej, tym weselej.
Głos miał jeszcze bardziej melancholijny niż poprzednio.
Wielka kraksa
Spotkanie grupy do zadań specjalnych wyznaczono przy zjezdzie z szosy prowadzącej
do Andower, w kierunku Staverley, o jakÄ…Å› milÄ™ od samego miasteczka. Wszyscy troje
przybyli bez szwanku, chociaż w standardzie Frankie przed każdym pagórkiem występowały
niewątpliwe objawy zajeżdżenia na śmierć. Czas spotkania wyznaczono na godzinę pierwszą
południu.
- Nie chcę, żeby nam ktoś przeszkadzał, gdy będziemy przygotowywać
przedstawienie - mówiła Frankie. - Zdaje mi się, prawie nikt tamtędy nie jezdzi, a w porze
lunchu powinna być całkowita pustynia.
Podjechali pół mili drogą na Staverley i tam Frankie pokazała im miejsce, które
wybrała.
- Moim zdaniem ta lokalizacja jest idealna - rzekła. - Droga prowadzi prosto w dół ze
wzgórza, a dalej, jak widzicie, zakręca raptownie, omijając występ muru. To mur Merroway
Court. Jeżeli uruchomimy wóz i puścimy go w dół, rąbnie w mur i powinien się porządnie
rozwalić.
- To dobry pomysł - zgodził się Bobby - ale ktoś musi obserwować drogę za zakrętem,
żeby sprawdzić, czy nikogo widać z przeciwka.
- Racja. Nie chcemy, by ktoś przy okazji został skrzywdzony czy okaleczony na całe
życie. George tam pojedzie i zakręci, jakby jechał z przeciwka. Gdy da znak chusteczką,
będzie to znaczyło, że droga jest wolna.
- Jesteś bardzo blada, Frankie - zatroskał się Bobby. - Na pewno dobrze się czujesz?
- To charakteryzacja - wyjaśniła. - Objawy wstrząsu mózgu. Nie mogę się przecież
pokazać z policzkami tryskającymi zdrowiem.
- Kobiety są genialne - zauważył Bobby z podziwem. - Wyglądasz zupełnie jak chora
małpka.
- Z przykrością stwierdzam, że jesteś katastrofalnie wychowany. No, dobrze, teraz idę
obserwować bramę Merroway Court, to tam, za rogiem. Całe szczęście, że przy bramie nie
ma domku stróża. Kiedy George da znak chusteczką, a ja swoją - ruszaj.
- W porządku. Zostanę w samochodzie i będę starał się kierować tak długo, jak tylko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]