[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Alex zwinął rysunek. Najwyrazniej uznał sesję za zakończoną, więc przystąpiła do pakowania
sprzętu.
 Zacznę opracowywać twoje zdjęcia na początku przyszłego tygodnia  obiecała.  Jutro
wyjeżdżam, a w najbliższy weekend nie pracuję. Daj mi wizytówkę, to zawiadomię cię, jak skończę.
Zdecyduj, czy przesłać ci je przez internet, zapisać na dysku, czy wysłać bezpośrednio do redakcji.
Alex wyciągnął z kieszeni wizytówkę i dopisał coś na odwrocie.
 Zastaniesz mnie zawsze pod tym numerem telefonu  wyjaśnił.
Daisy bynajmniej nie zamierzała do niego dzwonić. Podziękowała jednak z uprzejmym uśmiechem
i wyciągnęła rękę jak do każdego innego klienta. Alex wyglądał na zdziwionego tak oficjalnym
pożegnaniem. Jednak po chwili konsternacji powoli wyciągnął swoją. Miał ciepłe dłonie
z odciskami, jakby nie pracował wyłącznie za biurkiem. Pamiętała ich szorstkość, gdy gładził ją po
twarzy, szyi, biodrach i innych wrażliwych miejscach. Przytrzymał jej rękę dość długo, potem nagle
puścił.
 Ja również dziękuję  odparł równie bezbarwnym głosem jak ona.
 Do widzenia.
Alex skinął głową, nie odrywając wzroku od jej twarzy. W tym momencie na jego biurku
zadzwonił telefon. Alex skrzywił się, ale odebrał.
 O co chodzi, Alison?  spytał z wyraznym zniecierpliwieniem  Dobrze, połącz mnie. 
Następnie zwrócił się do Daisy:  Przepraszam, muszę odebrać.
 Nie szkodzi. Już wychodziłam.
Zeszła po schodach, nie oglądając się za siebie. Weszła do jaskini lwa i przeżyła, tak jak obiecała
Calowi.
Alex leżał w łóżku z otwartymi oczami, wpatrzony w niebo nad świetlikiem, nie dlatego, że
fascynowały go gwiazdy czy srebrzyste chmurki w świetle księżyca. Rozmyślał o Daisy. Odwrócił
się na bok i zasłonił głowę poduszką, ale nadal widział ją oczami wyobrazni.
Do piętnastej wszystko szło jako tako. Był wprawdzie trochę roztargniony, lecz mimo to zdołał
sporo zrobić. A potem przyszła Daisy. Zaplanował, że przyjmie ją z uśmiechem, uprzejmie, lecz bez
emocji. Dał jej zlecenie, żeby przekonać samego siebie, że interesują go tylko jej fachowe
umiejętności. Liczył na to, że po wykonaniu zadania pożegna ją z uśmiechem i przestanie o niej
nieustannie myśleć.
Próżne nadzieje!
Prawdę mówiąc, przed jej przyjściem też miał kłopoty z koncentracją. Przed trzecią co kilka minut
podchodził do okna i wyglądał na ulicę. W gruncie rzeczy nic dziwnego. W piękny, słoneczny dzień
kolory jesieni przyciągały wzrok. Tylko dlaczego na jej widok serce mu mocniej zabiło? Czemu
przerwał Steve owi w pół zdania, żeby zejść na dół ją powitać? Czemu świerzbiły go ręce, żeby jej
dotknąć? I czemu z takim trudem odparł pokusę pocałowania jej, gdy na niego wpadła?
Dostał obsesji na jej punkcie od momentu, kiedy po raz pierwszy po latach ponownie ją zobaczył.
Gdyby nie niespodziewany telefon, pewnie spróbowałby ją zatrzymać na dłużej lub zaaranżować
kolejne spotkanie. Na szczęście w ostatniej chwili zdrowy rozsądek zwyciężył.
Nie potrzebował takiej partnerki jak Daisy Harris, obecnie Connolly. Nawet teraz, po rozwodzie,
nadal pragnęła czegoś innego niż on, czegoś, czego nie mógł jej dać. Dobrze, że sobie poszła. Lepiej
polegać na doświadczeniu Amalie. Wybrana przez nią kandydatka na pewno jeszcze tego wieczora
zdoła wymazać Daisy z pamięci.
Miała na imię Maura, Laura albo Dora. Nie zdołał zapamiętać. Nie wytrzymywała porównania
z Daisy. Nie miała jej wdzięku, uśmiechu, zapału ani lśniących oczu. Nie umiała słuchać tak jak ona.
Szybko go znudziła. Wysłuchał jej uprzejmie, opowiedział parę zdań o sobie, lecz jego komentarze
brzmiały śmiertelnie nudno nawet w jego własnych uszach. Jego towarzyszka nie kryła znużenia. Po
opuszczeniu restauracji każde poszło w swoją stronę. Spotkali się o wpół do dziesiątej. Kilka minut
po dziesiątej dotarł do domu.
Pojął, że popełnił błąd, zapraszając Daisy do siebie. Teraz wszystko mu ją przypominało: ulica za
oknem, pracownia, nawet własna sypialnia. Prysznic też nie pomógł. Wręcz przeciwnie, obudził
wspomnienie wspólnej kąpieli sprzed lat. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl