[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jego instynkt samozachowawczy. Mógłby w dodatku pomyśleć, \e tym razem naprawdę
zastawiła na niego sidła.
 Skoro cię ju\ zapisałem, to mo\e chocia\ zaczniemy.  Zaśmiał się nerwowo.
 Dobrze. To co to jest? Gramatyka, poziom drugi? Pisanie wypracować dla
półgłówków? Mo\e być cokolwiek, pod warunkiem, \e nie zapisałeś mnie na koszykówkę
albo damskie zapasy.
Morrow uśmiechał się coraz szerzej. Pudłowała raz za razem. Zrobiło mu się trochę
lepiej. Będzie się tu pojawiał jeszcze tylko przez następne dwa tygodnie, ale przynajmniej
zostawi jej coÅ› na pamiÄ…tkÄ™ po sobie.
 Powiesz mi wreszcie, czy mam tak zgadywać przez cały wieczór?
 Szkoła rodzenia. No, wiesz...  Zademonstrował głębokie oddychanie.
Rita popatrzyła na niego. Była wściekła. Dostała czkawki.
 Po co to zrobiłeś?  wykrztusiła w końcu z siebie.
 Myślę, \e powinnaś dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat  wyjaśnił, wskazując na
jej jeszcze niewidoczny brzuch.
 O, nie! Nie zamierzam chodzić do szkoły rodzenia sama.
 A kto mówił o chodzeniu tam w pojedynkę? Zapisałem nas oboje. Pomyślałem sobie,
\e mogę być tak samo przydatny jak inni faceci.
Nie wyglądała na przekonaną. Pokręciła głową.
 No, daj\e spokój, Rita. To jaka jest twoja odpowiedz?
Czknęła głośno.
 Zwietnie. Wiedziałem, \e się zgodzisz.
 Jak ja mogłam dopuścić do tego, \ebyś mnie w to wpakował  narzekała Rita, siedząc
na podłodze po turecku. Na jej udach le\ała poduszka. Morrow przykucnął za nią i masował
jej plecy.
 Nic nie mów. Bądz cicho i oddychaj głęboko.
 Chciałeś chyba powiedzieć:  sap ?  odcięła się, ale posłusznie wykonała jego
polecenie.
 Mamy, proszę się skupić  rozległ się głos instruktorki.  Tatusiowie, pomó\cie
mamusiom się skoncentrować.
 Czuję się jak ostatnia idiotka  powiedziała Rita.  A ta pielęgniarka doprowadzi mnie
w którymś momencie do szaleństwa. Jeśli powie jeszcze raz:  mamusia albo  tatuś , to
zacznę wrzeszczeć.
Morrow oparł się o nią całym ciałem. Mówił jej prosto do ucha.
 Oddychaj  rozkazał cicho i delikatnie.
W głowie jej się zakręciło od gorącego oddechu, jaki poczuła na swojej szyi. Tym razem
podjęła ćwiczenia bez protestów, bo liczyła na to, \e dzięki nim przestanie myśleć o tym, jak
jej ciało reaguje na bliskość Morrowa.
 A teraz następne ćwiczenie  odezwała się pielęgniarka.  Mamusie układają się na
boku, a tatusiowie kładą jedną rękę na ich pupach, drugą na dziecku.
Rita zamarła, ale Morrow przejął inicjatywę. Delikatnie uło\ył ją w odpowiedniej pozycji
na podłodze.
 Nie skompromituj swojego nauczyciela, proszę  powiedział, kładąc swoją du\ą dłoń na
jej brzuchu.
Mo\e sprawił to jego dotyk. Mo\e fakt, \e mówiono o nich jako o mamie, tacie i dziecku.
Jakakolwiek była przyczyna, jedno było pewne  wcale nie miała zamiaru się śmiać.
Najpierw zachichotała cicho pod nosem. Po chwili przestała ju\ nad sobą panować i śmiała
się na całe gardło.
 Przestań. Oddychaj. Skoncentruj się!  przekrzykiwał ją Morrow. Bezskutecznie.
Rita zwinęła się w kłębek. Nie potrafiła powstrzymać napadów śmiechu. Co gorsza,
dołączyła do nich czkawka. Na twarzy Nate a zobaczyła panikę.
Złapał się za głowę, a zaraz potem poklepał ją lekko po brzuchu. Zarechotała jeszcze
głośniej. Bardziej jednak martwiła go jej czkawka. Czy od tego nie mo\na umrzeć?
Zaczął teraz masować jej brzuch szerokimi, okrę\nymi ruchami. Rita śmiała się coraz
głośniej. Dołączyła do niej połowa grupy.
 Oddychaj  błagał Nate.
Spojrzał jej w oczy i teraz on parsknął śmiechem. Było mu z tym dobrze. Czuł się
spokojny. Ludzie wokół nich nagle jakby zniknęli.
 Morrow  głos Rity wyrwał go z transu. Rozejrzał się dookoła. Wszyscy ju\ się
uspokoili.
 Dziękuję państwu na dziś  dotarł do nich głos instruktorki.
Morrow pomógł Ricie wstać z podłogi i ruszyli do szatni.
Mo\e uda mi się uniknąć następnych zajęć w szkole rodzenia? Na przykład nastąpi jakaś
katastrofa hydrauliczna w miasteczku? pomyślał. Ale kiedy spojrzał na roześmianą Ritę,
uświadomił sobie, \e nie ma takiej rzeczy, która powstrzymałaby go przed przyjściem tutaj z
niÄ… po raz kolejny.
Cała jej postać, nie tylko twarz, zdawała się świecić jakimś wewnętrznym blaskiem. Ale\
ona pięknie wygląda, pomyślał. Zastanawiał się, jak mógł tego wcześniej nie zauwa\yć.
Miała cudowny uśmiech. Szkoda, \e tak rzadko mo\na go było oglądać. Postanowił
zatroszczyć się o to, by miała jak najwięcej powodów do śmiechu.
 Z czego się tak cieszysz?  zapytał ją.  Na następnych zajęciach postaraj się powtórzyć
dzisiejszy wyczyn.
Spojrzała na niego oczami wielkimi jak spodki i znowu zaczęła chichotać.
Dobrze. Tak właśnie powinno być. Niech będzie szczęśliwa. Otoczył ją ramieniem i
poprowadził w stronę windy. Uświadomił sobie, \e od dawna nie czuł się tak potrzebny.
Potrzebny, czy raczej powinien powiedzieć  zaanga\owany? Albo mo\e  szczęśliwy?
ROZDZIAA DWUNASTY
Rita wolałaby postawić szampana, ale stać ją było tylko na piwo. To musiało wystarczyć
do oblania jej małego zwycięstwa. Dla siebie przygotowała, jak zwykle, lemoniadę z lodem.
Minął niecały miesiąc, a wydawało się, \e Morrow jest tu od zawsze. Jego wielki,
pasiasty fartuch miał ju\ swoje stałe miejsce w kuchni. W szafie wisiały jego ubrania, na
wypadek gdyby przyszedł do Rity prosto z pracy, musiał wziąć prysznic i przebrać się.
Co prawda w łazience nie było jego szczoteczki do zębów, a pod łó\kiem w sypialni nie
walały się jego slipy, ale i tak czuł się tu coraz bardziej u siebie.
Uśmiechnęła się na dzwięk pukania do drzwi. Podbiegła do nich, otworzyła je szeroko i
zasłoniła się kartkami papieru.
 Udało się! Udało! Dostaliśmy piątkę!  krzyknęła, pokazując gościowi wypracowanie.
 Kupiłam ci piwo, \ebyśmy mogli to oblać.
 Oblać co?
Na dzwięk znajomego głosu, ale nie nale\ącego do Nate a, stanęła jak wmurowana. Przez
moment nie potrafiła się zorientować, z kim ma do czynienia, a kiedy w końcu rozpoznała
gościa, zabrakło jej tchu. Zadr\ała.
 Howard?  zapytała.
Stał w drzwiach i uśmiechał się do niej. Zanim zdą\yła się pozbierać, wziął ją w ramiona.
 Niewa\ne, co miałaś oblewać. Zapomnij o tym. Dzisiaj będziemy świętować mój [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl