[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jak na tak szczupłą osobę miała sporo siły.
R
L
- Nic ci nie jest? - Zaniepokoiła się. Po raz pierwszy od chwili, kiedy weszła, była
trochÄ™ zbita z tropu.
Nina jedną ręką dotknęła gardła, a drugą machnęła na znak, że wszystko w
porządku. W końcu złapała oddech.
- Już dobrze. Zakrztusiłam się - wyjaśniła.
- Rozumiem. - Samantha odetchnęła. - Niektórzy mówią, że jestem zbyt gadatliwa i
otwarta, ale zupełnie się tym nie przejmuję. Prawdę mówiąc, kiedy David powiedział
mnie i Jackowi, że cię zatrudnił jako osobistą asystentkę, oboje pomyśleliśmy, że może
łączy was coś więcej niż praca...
Tym razem Nina zdołała się nie zakrztusić. Otworzyła usta, żeby zaprzeczyć, ale
zaraz zaczęła kaszleć.
- Ale oczywiście David nam wszystko wytłumaczył - pospieszyła z wyjaśnieniami
Samantha. - Powiedział, że chodzi wyłącznie o pracę i o nic więcej. - Jej mina zdradzała,
że mocno w to wątpi.
- Tak, tak, o pracę - potwierdziła Nina. Zrobiło jej się sucho w ustach. Tabletki
przykleiły się do języka.
- Mmm, wszyscy już o tym wiedzą.
- To znaczy kto? - chciała wiedzieć Nina.
Samantha poruszyła się niespokojnie. Powiedziała chyba więcej, niż miała zamiar.
- Och, parę osób - rzuciła lekko. - Dziś rano mieliśmy spotkanie na temat wizyty
Shinguro Taki z Japonii, wiesz, tego od Taka Enterprises, no i David powiedział, że ty
się tym zajmiesz. I powiedział, że to bardzo dobrze, iż zamieszkałaś u niego z dziećmi,
bo pan Taka przyjeżdża z żoną i z dziećmi... - Podała jej słoiczek z witaminą C. - Wiesz,
w ten sposób będzie można mu lepiej zorganizować czas.
Ustawiła już przed sobą wszystkie zioła i leki, które przyniosła. Było ich naprawdę
sporo i Nina pomyślała, że musiałaby chorować cały miesiąc, żeby tego wszystkiego
spróbować.
- Ile przy tym było osób? Samantha machnęła ręką.
- Najwyżej pięć... nie, sześć, nie licząc mnie i Jacka - odparła. - Nic wielkiego.
R
L
- Osiem osób? Powiedział ośmiu osobom, że u niego mieszkam? Pewnie już całe
biuro mówi, że mam z nim romans.
- Nie, nie, niektórzy wcale tak nie uważają - powiedziała Samantha i szybko
zakryła sobie usta. - Przecież ci mówiłam, że David wszystko wyjaśnił - dodała po
chwili, już mniej pewnie.
Wstała i wskazała Ninie stojące w rzędzie pudełeczka i fiolki.
- No, to wszystko dla ciebie. Po prostu stosuj się do zaleceń na opakowaniach.
Niestety, muszę już lecieć. Mam ważne spotkanie za pół godziny. - Pociągnęła nosem. -
Mmm, coś zaczyna smakowicie pachnieć. Szkoda, że muszę już iść.
Nina również wstała. Jak to dobrze, że nie będzie musiała próbować wszystkich
tych ziółek i leków przy Samancie.
- Chętnie tu znowu wpadnę, kiedy wyzdrowiejesz i trochę się zadomowisz - dodała
i uścisnęła jej dłoń. - Sama próbuję gotować, ale różnie mi idzie... Może mnie czegoś
nauczysz, a przy okazji pomyślimy, jak zmienić wizerunek Hanson Media, bo ten wydaje
mi się zbyt poważny...
Nina musiała się z nią w duchu zgodzić. Nawet strona dla dzieci uderzała w zbyt
wysokie tony, co na pewno nie wszystkim się podobało. Zachowała jednak te uwagi dla
siebie i podziękowała Samancie za lekarstwa. Znowu zaczęło jej się kręcić w głowie.
Ciekawe, czy to z powodu choroby, czy z nadmiaru wrażeń.
Kiedy wróciła do salonu i z ulgą usiadła na kanapie, uświadomiła sobie, że wciąż
trzyma w ręku fiolkę z witaminą C. Zawahała się, ale w końcu odstawiła ją na ławę,
dbając o to, by nie popsuć szyku ustawionych na niej medykamentów.
Zadrżała. Ale nie z gorączki. Zaczęła przypominać sobie wszystko, co powiedziała
Samantha. Najgorsze było to, że rzeczywiście chętnie zerknęłaby na nagiego Davida.
Uświadomiła to sobie dopiero po tej rozmowie. To było straszne... niedopuszczalne!
Skuliła się i ukryła twarz w dłoniach. Mogłaby popatrzeć przez dziurkę od klucza
w drzwiach łazienkowych. Na pewno niczego by nie zauważył... Wstydziła się swoich
myśli. Ale były takie natrętne...
David naprawdę ją interesował. I to od dnia, w którym pojawił się w jej
mieszkaniu. Nagle wydał jej się zupełnie inny. Zdecydowanie bardziej pociągający i
R
L
ciekawy. I chociaż zawsze uważała, że jest przystojny, teraz zaczęła sobie wyobrażać, jak
wyglądałby bez ubrania, blisko, bardzo blisko jej nagiego ciała.
Westchnęła głośno. Nie może sobie pozwalać na takie fantazje. Już dawno
zdecydowała, że jeśli chce być dobrą matką, to musi zapomnieć o mężczyznach i
poświęcić się dzieciom. Mogłaby przecież znowu zle trafić. Odrzucała więc propozycje
kolegów z pracy, którzy chcieli się z nią umawiać. Nawet nie nosiła seksownej bielizny,
chociaż nikt jej przecież nie oglądał. Zdecydowała, że tak będzie, aż Izzy skończy
dwadzieścia lat.
Czy może teraz zmienić zdanie? Uznać, że brakuje jej miłości i seksu? Zakochać
się we własnym szefie? David nie był tylko jej pracodawcą, ale i mężczyzną, któremu na
niej zależało. Udowodnił to w ciągu paru ostatnich dni...
Mieli idealne warunki Przecież na pewno będą się spotykać w mieszkaniu pod
nieobecność dzieci...
Nina skuliła ramiona. Oto, co się dzieje, kiedy człowiek nie ma pracy. Nachodzą ją
głupie, bezsensowne myśli, a ona nie ma siły, by się im oprzeć. Na szczęście były to
tylko fantazje, które nie miały nic wspólnego z rzeczywistością.
David z całą pewnością nie będzie chciał psuć jej reputacji w pracy. Przecież
powiedział, że ich stosunki mają wyłącznie zawodowy charakter. I to jej powinno
wystarczyć.
Nina usłyszała pochrapywanie. Dobiegało z pewnej odległości. Zniło się jej, że
leży naga na plaży gdzieś w tropikach, jest pięknie, równo opalona... zignorowała te
dzwięki.
Położyła dłoń na opalonym karku Davida. On też był nagi. Pochylił się, by
pocałować ją w szyję. Zadrżała. Poczuła ciepło rozlewające się po całym ciele. Twarz
Dawida zbliżała się coraz bardziej do jej twarzy, jego broda ją lekko podrapała.
- Chyba coś jej się śni.
- Zrobię jej gorący okład z kartofli, jak się obudzi - usłyszała drugi, tym razem
znajomy głos. - Na pewno zdrętwieje jej szyja.
- Okład z ziemniaków? Czy to pomoże?
- Oczywiście.
R
L [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl