[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie mam pojęcia.
W tej samej chwili do pokoju wpadli blizniacy i wybawili jÄ… z opresji. Nie
mogła przecież powiedzieć Hetty, że była gotowa zapewnić Marcusowi
wszystko, czego mu potrzeba, lecz jej oferta nie została przyjęta.
- Brała paracetamol? - spytał Marcus, gdy zszedł na dół.
- Oczywiście. 1 piła dużo płynów.
- To dobrze. Na pewno nie jest zdrowa, ale kolejne dwadzieścia cztery
godziny powinny przynieść znaczącą poprawę. Właśnie zasnęła, więc
poczekam, aż się obudzi i dopiero wtedy zabiorę ją do domu, jeśli ci to nie
przeszkadza - dodał, odwracając się Mo Caroline.
- Nie ruszaj jej. Przecież może zostać na noc - odparła, napotkawszy
wymowny wzrok Hetty.
Takie rozwiązanie było niewątpliwie najlepsze dla dziecka. Problem
polegał jedynie na tym, że w nocy mała powinna mieć ojca przy sobie.
- Nie ma tu drugiego wolnego łóżka, ale jeśli chcesz, możesz spać na
kanapie - dodała tak obojętnym tonem, jakby już od dawna nie marzyła o
tym, by gościć Marcusa pod swym dachem.
W jego ciemnych oczach błysnęła niepewność. Czyżby się obawiał, że
gospodyni zamierza go napastować?
Jeśli tak, to zupełnie niepotrzebnie. Duma wzięła górę nad pożądaniem;
Caroline nie zamierzała już nigdy przejmować inicjatywy w ramionach
żadnego mężczyzny.
- Chcę być przy Hannah, kiedy się obudzi - odparł zdecydowanym tonem.
- Dzieci zupełnie inaczej reagują na obcych w dzień niż w nocy. Tak więc
albo muszę przerwać jej sen. albo przyjąć twoją propozycję. I chyba wybiorę
to drugie. Po kolacji pojadę do domu po szczotkę do zębów, piżamę i czyste
rzeczy dla Hannah.
- Oczywiście. Ja też powinnam jeszcze złożyć komuś wizytę.
- Pacjentowi?
- Nie, znajomemu.
- Wybierasz siÄ™ pewnie do Johna?
- Tak, rzeczywiście - odparła ze zdziwieniem. - Skąd wiedziałeś?
- Bo siÄ™ rumienisz.
- Ale nie z powodu Johna! - krzyknęła. - Denerwuję się, bo tak niechętnie
przyjmujesz moją gościnę.
- Skąd wiesz? - spytał, chwytając ją za rękę.
- Wiem co? %7łe jesteś tu z przymusu? Wystarczy mi na ciebie popatrzeć.
- Więc sądzisz, że nie jestem ci wdzięczny za to, co dla nas robisz?
Wyrwała mu rękę z uścisku.
- Nic nie sądzę. I tak mi łatwiej żyć.
Z bliska widziała dokładnie srebrne pasma na jego skroniach i drobne
zmarszczki wokół oczu. Zmarszczki te na pewno jednak nie odzwierciedlały
stanu jego duszy.
Należał do najbardziej skrytych ludzi, jakich znała, choć nie zawsze był
taki. Ona zresztą też bardzo się zmieniła. W niczym nie przypominała
lekkomyślnej pannicy, która porzuciła Marcusa dla Jamiego Duranta.
- Szkoda, że Kirstie nie może zobaczyć, jak troskliwą opieką otaczasz jej
dziecko - powiedział cicho.
Caroline na chwilę straciła oddech z wrażenia. Marcus, ten milczek
Marcus, zrobił właśnie nieśmiałą aluzję do swojej przeszłości!
- Twoja żona była pewnie wyjątkową osobą... - wyjąkała.
- W pewnym sensie tak.
- To znaczy?
Czuła, że zadaje zbyt wiele pytań. Marcus mógł w każdej chwili znów
zamknąć się w sobie, ale postanowiła skorzystać z okazji.
- Była cicha, spokojna i bardzo, bardzo samotna. Wróciłem właśnie z
Europy. Kirstie nie stawiała właściwie żadnych wymagań. To nas do siebie
zbliżyło.
- Mówisz tak, jakby nigdy nie łączyła was namiętność.
- A może ja nie chciałem takiego związku? Kto raz się sparzy...
- Wiem, wiem - warknęła. - Nie musisz mi bez przerwy o tym
przypominać!.
- Kolacja na stole! - zawołała Hetty.
Na tym skończyła się ta rozmowa, krótkie spojrzenie w przeszłość
Marcusa.
Sprawdzając, czy blizniacy umyli ręce, Caroline myślała, że nie miała
okazji zapytać, dlaczego ta wrażliwa Kirstie pracowała w szpitalu, gdzie
zaraziła się śmiertelną chorobą, zamiast opiekować się dzieckiem.
I dlaczego - jak wspomniał już wcześniej - wyżej sobie ceniła pracę niż
rodzinę? Czyżby z przyczyn finansowych? Nie, był chyba jakiś inny powód.
W tej samej chwili usłyszała trzaśniecie drzwi - to Stephanie wróciła do
domu. Tym razem jednak Caroline wcale się nie cieszyła z powrotu siostry. I
nie chciała patrzeć na jej radosne powitanie z Marcusem.
Kiedy wszyscy usiedli wreszcie przy stole, poczuła, jak ogarnia ją
melancholia. Na widok Stephanie Marcus wyraznie poweselał. A gdy
dziewczyna zaczęła im opowiadać zabawne historyjki z college'u, kilka razy
wybuchnął nawet śmiechem.. Chłopcy też świetnie się bawili. Wszyscy
oprócz Caroline spędzili przyjemny wieczór.
Czując na sobie badawczy wzrok Marcusa, szybko odwróciła głowę.
Zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że psuje innym nastrój. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl