[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zakładanym terminie.
Oczywiście nie mógł winić jej za to, że chciała się od niego uwolnić. W końcu poświęciła mu
bardzo dużo czasu i zapewne marzyła o chwili, kiedy wróci do swojego życia.
On jednak ciągle odwlekał moment ich rozstania. Chciał jej nawet zaproponować bardzo dobrze
płatną stałą posadę. W końcu dbała o Deveson Hall z wielką troską i oddaniem, które świadczyły o
tym, jak bardzo była związana z tym miejscem.
Mocniej ścisnął kierownicę. Musiał w końcu przestać się okłamywać. W rzeczywistości pragnął
jej towarzystwa. Nie było dnia, żeby nie wspominał cudownego seksu, który z nią uprawiał. Poza tym
uwielbiał jej cięty dowcip, nieustępliwość i radość, którą czerpała z prostych rzeczy, takich jak
pielęgnowanie ogrodu warzywnego czy poznanie Hectora.
- Dokąd się wybierasz? - zapytał wreszcie, żeby skupić się na czymś innym.
- Możesz wysadzić mnie tutaj. To niedaleko. Chętnie przejadę się metrem - odparła, mnąc pli-
sowaną spódnicę.
Domyślał się, że coś jest nie w porządku, i zaczynało go to coraz bardziej martwić.
- Skąd cię odebrać?
Spojrzała na niego zaskoczona.
- To nie jest konieczne. Sama wrócę do Deveson Hall.
- I tak mam kilka spraw do załatwienia, więc zostanę trochę w mieście. Mogę cię odebrać z
każdego miejsca, które wskażesz. Podaj mi tylko adres.
- Ja naprawdÄ™...
- Chyba że mam zaczekać na ciebie tutaj?
- Dobrze, spotkajmy się tutaj - powiedziała, wskazując kawiarnię widoczną za oknem. - Ale
jeśli nie będziesz mógł przyjechać, na pewno sobie poradzę.
Przyszło mu do głowy, że wcale nie miała zamiaru pojawić się w miejscu, które wybrała na
chybił trafił. Na początku ich znajomości pewnie uznałby, że planuje ucieczkę. Teraz jednak znał ją
lepiej i miał wrażenie, że działo się coś niedobrego.
L R
T
- Jak sobie życzysz. - Zaparkował przy krawężniku, po czym spojrzał na nią. - Spotkamy się za
kilka godzin.
Ravenna skinęła głową, po czym wysiadła i ruszyła, nie oglądając się za siebie. Obserwował ją,
wmawiając sobie, że to nie jego sprawa, a ona ma prawo do własnych tajemnic. Mimo to wysiadł po
chwili i podążył w ślad za nią.
Ravenna pchnęła drzwi kliniki, po czym wyszła na dwór. Nabrała głęboko w płuca miejskiego
powietrza, przesyconego wilgocią i spalinami. Wolała tę woń znacznie bardziej od szpitalnego
zapachu, który przywoływał przykre wspomnienia.
Chwyciła mocno metalową poręcz, żeby zapanować nad emocjami, które szalały w niej przez
długie godziny, gdy czekała na wyniki badań okresowych.
- Ravenna?
Kiedy uniosła głowę, napotkała spojrzenie Jonasa. Zamrugała szybko, próbując powstrzymać
Å‚zy.
- Co ty tutaj robisz?
- Czekam na ciebie - powiedział ostro, przyglądając jej się ponuro. - Chodzmy stąd.
Bardzo delikatnie ujął ją pod ramię, a potem poprowadził ulicą w kierunku eleganckiej
restauracji, jednej z tych, w których chciała w przyszłości pracować.
- Nie musimy tutaj wchodzić - zaprotestowała przed samym wejściem. - Jestem gotowa do
powrotu.
- Ale ja nie jestem. - Popchnął ją delikatnie w kierunku przepięknie urządzonej sali, po czym
wskazał jeden ze stolików. - Czego się napijesz? - zapytał, kiedy usiadła.
- Dziękuję, ale niczego.
- Poproszę o koniak - zwrócił się Jonas do kelnera, zanim ponownie wbił w nią spojrzenie
szarych oczu. - Nie przekonasz mnie, że po wizycie w takim miejscu nie masz ochoty na procenty.
Oczywiście miał rację. Wizyta w klinice okazała się bardzo stresująca.
- Poproszę o sauvignon blanc. - Ravenna uśmiechnęła się do kelnera, a ten skinął głową, po
czym odszedł.
- Dobrze się czujesz? - Jonas pochylił się w jej stronę, ujmując dłoń.
- Jestem tylko trochę zmęczona - odparła.
Nie wspominała o ogromnym napięciu towarzyszącym jej od rana. Mimo to wiedziała, że
nadeszła pora na wyznanie mu prawdy. Właściwie miała na to ochotę, ponieważ brzemię kłamstw
bardzo jej ciążyło przez ostatnie miesiące.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteś chora? - zapytał zachrypniętym głosem.
- Bo nie jestem - odparła, uśmiechając się delikatnie. Powoli ogarniało ją nieopisane szczęście. -
Jestem całkiem zdrowa.
L R
T
- Dzięki Bogu! - Zcisnął mocniej jej palce. - Kiedy zobaczyłem, jak wychodzisz... - Potrząsnął
głową.
- Zledziłeś mnie?
- Wydawałaś się roztrzęsiona. Wiedziałem, że coś jest nie tak.
Ravenna przyjrzała mu się uważnie. Czy on się o nią troszczył? Serce zabiło jej niespokojnie i z
trudem stłumiła wzbierające emocje.
- Czy to był fałszywy alarm? Myślałaś, że masz raka? - Rozparł się wygodnie na krześle,
puściwszy wcześniej jej rękę.
Zrobiła głęboki wdech.
- Nie, to nie tak. Ja miałam raka.
- Co ty mówisz?
- Ale jakiś czas temu nastąpiła remisja. Regularnie przechodzę jednak badania kontrolne. Do tej
pory wszystkie wyniki były zadowalające, ale tym razem... - Wzdrygnęła się na myśl, że choroba
mogłaby zaatakować ponownie.
Kelner postawił przed nimi napoje i odszedł. Jonas opróżnił zawartość szklanki jednym
haustem. On naprawdę się o nią martwił.
- Przepraszam, że nie powiedziałam ci wcześniej.
- Nic nie szkodzi. Cieszę się, że wszystko w porządku. Po prostu nawet przez myśl mi nie
przeszło, że mogłaś być tak poważnie chora. Od jak dawna to trwa?
- W zeszłym roku zdiagnozowano u mnie białaczkę - wyszeptała, a on ponownie ujął jej dłoń. -
Nowotwór był złośliwy, ale istniała szansa na wyleczenie. Przeszłam skomplikowaną terapię i teraz
jestem zdrowa.
- A jak wyglądała sytuacja, kiedy spotkaliśmy się w Paryżu?
Ravenna spojrzała na swój kieliszek z winem.
- Dopiero co wróciłam z sanatorium w Szwajcarii.
- Rozumiem. - Jego twarz złagodniała. - Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wtedy?
- Bo to nie jest sprawa, o której rozmawia się z nieznajomym - odparła bez przekonania.
- A mnie się wydaje, że nie chciałaś się przyznać, po co tak naprawdę potrzebowałaś tych
pieniędzy, które ukradłaś. Bez nich nie byłoby cię na stać na sanatorium.
Ravenna westchnęła.
- Nic ci nie umknie, prawda?
- Istotnie, jestem wystarczająco inteligentny, by się domyślić prawdy. Wiem także, że skoro
przebywałaś w Szwajcarii przez dłuższy czas, nie podrobiłaś podpisu na czekach, które zrealizowano
w Paryżu.
L R
T
Jonas doskonale pamiętał, jaka była wtedy dumna i wyzywająca, ale dopiero teraz zrozumiał, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl