[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zwykłą ludzką reakcją na ten widok.
A ja tu byłam tej nocy&
Azy napłynęły jej do oczu, gdy ujrzała trupy dwóch koni niedaleko
wejścia na stadion. Były to piękne, białe ogiery, w tej chwili czerwone od
krwi. PWNC wypożyczyła na potrzeby ceremonii otwarcia igrzysk
dwadzieścia przepięknych wierzchowców ze słynnej szkoły jezdziectwa
w Hiszpanii. Mel dosiadła jednego z nich. Konie również padły ofiarą Dnia
M . Ich ciała leżały teraz na asfalcie z wnętrznościami rozwleczonymi przez
padlinożerców.
Mel ukryła twarz w dłoniach i wybuchnęła płaczem, przytłoczona
wspomnieniami.
* * *
Jej koń miał na imię Apollo. Był przepięknym zwierzęciem i z miejsca go
pokochała. Od razu przypadli sobie do gustu i dogadywali się bez trudności.
Przed rozpoczęciem igrzysk odbyły się dwie godzinne próby.
Organizatorzy poprosili sportowców umiejących jezdzić konno o wzięcie
udziału w ceremonii i tak oto Mel zajęła honorowe miejsce w wielkiej
procesji, która miała uświetnić tę chwilę.
99/250
Podczas pierwszej próby, którą zaplanowano na niedzielę, jezdzcy mieli
poznać konie. Mel dosiadła Apolla i najpierw objechała stadion kłusem,
a potem trąciła lekko białego ogiera i nakłoniła go do galopu. Jakub miał
najwyrazniej problemy ze swoim wierzchowcem, który nosił imię Oberon.
Mel zupełnie to nie obchodziło, gdyż Węgier już wtedy zachowywał się
wobec niej bardzo natarczywie. Był dobrze zbudowany i raczej przystojny,
ale jak na jej gust zachowywał się zbyt nieuprzejmie i prostacko. Poza tym
miał o sobie zbyt wysokie mniemanie, a ona wyjątkowo nie znosiła takich
typków.
Dziewczyna nie bez przyjemności przyglądała się więc, jak Oberon
pokazuje Jakubowi, kto dominuje w ich układzie. Chłopak nie mógł zmusić
wierzchowca, by ten wypełnił nawet najprostsze polecenia, a koń w pewnym
momencie zrzucił niepożądanego jezdzca. Jakubowi nic się nie stało, ale
ucierpiała jego duma, gdyż wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Lucy, sportsmenka z Anglii i nowa przyjaciółka Mel, podjechała do niej
i rzekła:
Ten gość powiedział organizatorom, że świetnie radzi sobie z końmi.
Nie pozostawił też cienia wątpliwości, że jego zdaniem dziewczyny to
również jego specjalność odparła Mel.
Do ciebie też się przystawiał? zaśmiała się Lucy.
Uhm. Powiedział: Cóż taka piękna Amerykanka porabia w takim
miejscu? . Byłam pod wrażeniem jego oryginalności.
Przyglądały się, jak ktoś z obsługi pomaga Jakubowi ponownie wspiąć
się na siodło. Oberon przystał na to niechętnie, raczej ze względu na trenera
aniżeli jezdzca.
Myślę, że wpadłaś w oko Jean-Pierre owi odezwała się Mel.
Taaa& Aż tak to widoczne?
100/250
Podoba ci siÄ™, co? Nie dziwiÄ™ siÄ™, przystojniak z niego.
Ale to Francuz. Powinniśmy być dla siebie naturalnymi wrogami,
nieprawdaż?
Daj spokój! Przecież to wszystko skończyło się setki lat temu!
Dziewczęta popędziły nieco swe wierzchowce. Jechały powolnym
kłusem, by móc nadal rozmawiać.
Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co wydarzyło się zeszłej nocy
w Starym Mieście rzekła Lucy.
Tak, to było okropne. Bałam się, że nie zasnę.
ZÅ‚apali tego wariata?
Nie mam pojęcia odparła Mel. Miejscowe gazety są tylko po
arabsku.
Jest jedna po angielsku. Można ją kupić w lobby hotelowym.
Nie zauważyłam. Piszą coś o tym incydencie?
Nie. Mel pokręciła głową. Jakiś stuknięty facet zabił człowieka
na ulicy pełnej turystów. Przecież ktoś powinien o tym napisać!
Tak myślisz?
Sama nie wiem. A może gazeta została wydrukowana przed
zdarzeniem?
Milczały przez chwilę, aż odezwała się Lucy:
Rozmawiałam o tym z Alim. Wiesz, z tym dozorcą.
No i? zaciekawiła się Mel.
Powiedział, że były już takie przypadki w Harranie.
Serio?
Powiedział, że przez ostatnich kilka tygodni wydarzyło się to parę
razy. Ktoś oszalał i zaatakował inne osoby.
Mel była wyraznie zaskoczona.
101/250
Serio mówisz?
Tak. Ali twierdzi, że rząd próbuje zamieść to pod dywan. Może
właśnie z tego powodu nic nie napisano w gazetach.
Czy te wcześniejsze ataki przypominały ten, który widzieliśmy?
Zabito kogoś? dociekała Mel.
Tak mi się wydaje odrzekła Lucy. Ali mówił, że gdzieś
niedaleko stadionu doszło do morderstwa kilka dni temu. Jakiś facet oszalał
i zabił trzy osoby na ulicy. Policja go zastrzeliła.
Jezu&
Taaa& Chyba nie mam już ochoty na zwiedzanie. Widziałaś Alego,
prawda? To ten duży, silnie zbudowany młody człowiek. Jestem przekonana,
że był przerażony, gdy opowiadał mi o ostatnich wydarzeniach. Sporo
niedawno usłyszał. Powiedział mi też, że doszło do kilku zaginięć. Wiesz,
ludzie znikają bez śladu. Spytałam go, czy jest się czym przejmować, i wiesz,
co mi powiedział?
Co? spytała Mel.
Nic. Podszedł do nas dyrektor hotelu i kazał mu czymś się zająć.
Ruszył więc do pracy, ale odwrócił głowę, spojrzał mi w oczy i skinął głową,
jakby chciał powiedzieć: tak .
Lucy kopnęła końskie boki i ruszyła galopem, dając Mel czas, by
wszystko sobie przemyślała.
Tymczasem wtorkowa ceremonia otwarcia zakończyła się bez incydentu.
Nawet Jakub zdołał wreszcie okiełznać swojego upartego ogiera i zmusić go
do współpracy. Dwudziestu sportowców przejechało na białych
wierzchowcach na czele procesji, prowadząc pozostałych uczestników
igrzysk, którzy maszerowali i machali do widzów. Zamiast ubiorów
reprezentujących poszczególne kraje wszyscy mieli na sobie te same stroje,
102/250
dostarczone przez PWNC. W ten oto sposób każdy z nich reprezentował
światowe braterstwo dla pokoju. Z głośników płynął marsz Johna Philipa
Sousy, ale Mel nie była w stanie przypomnieć sobie jego tytułu. Pamiętała,
gdzie siedzi jej rodzina, ale światła były zbyt jasne i nie mogła dostrzec
bliskich. Aplauz był ogłuszający i czuła uniesienie.
Pózniej, gdy znalazły się w dziewczęcej szatni, Lucy pospiesznie zdjęła
strój i pobiegła na stadion.
Skąd ten pośpiech? spytała Mel.
Umówiłam się z Jean-Pierre em.
Aha! Romantyczna randka?
Mam nadzieję! Lucy uniosła brwi.
DokÄ…d siÄ™ wybieracie?
Jean-Pierre słyszał o jakiejś wspaniałej restauracji na Starym Mieście,
gdzie podają turecką kuchnię. Tam właśnie idziemy.
Cóż, bawcie się dobrze. Ja zapewne wrócę do hotelu i zjem kolację
z rodzicami i młodszym bratem odparła Mel. Jej przyjaciółka
najprawdopodobniej zapomniała, że jeszcze niedawno nie miała ochoty na
nocne zwiedzanie Harranu.
Następnego dnia rano wszyscy mieli stawić się na stadionie o siódmej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]