[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sądzę, że Bella powinna złapać go za kark i wsadzić mu łeb do kubła z zimną wodą  była
na to wystarczająco wielka. Zamiast tego pomaszerowała do kuchni. Wkrótce do naszych
uszu dotarły odgłosy otwieranych i zamykanych szafek.
Mężczyzna popatrzył na mnie pogardliwie z góry. Z lękiem spojrzałem na niego.
 Won!  rozkazał, wykonując kciukiem gest nakazujący mi zejście z wersalki.
 Odczep się! , odpowiedziałem z większą dozą pewności siebie, niż rzeczywiście czułem.
 Powiedziałem won!!  Mężczyzna rzucił się na mnie i zmiótł z luksusowej grzędy z siłą,
której się po nim nie spodziewałem. Bez przerwy musiałem sobie przypominać, że jestem
tylko psem, na dodatek dość słabym. Zaskowyczałem ze strachu i pogalopowałem do kuchni,
szukajÄ…c ochrony u Belli.
 No dobrze, malutki, nie bój się. Nie zwracaj na niego uwagi. Damy mu obiad i zaraz
walnie siÄ™ do wyra, jak amen w pacierzu.
Bella krzątała się przy przygotowywaniu posiłku dla padalca, podczas gdy ja trzymałem się
tak blisko niej, jak tylko mogłem. Zapachy jedzenia zaczęły od nowa drażnić moje
podniebienie i wkrótce stwierdziłem, że znowu jestem tak samo głodny jak przedtem.
Wsparłem łapy o jej tłuste udo i zacząłem błagać Bellę, żeby mnie nakarmiła.
 Złaz ze mnie, natychmiast. Nic nie dostaniesz!  Trzepnęła mnie po karku bardziej
zdecydowanie niż przedtem.  Zjadłeś już obiad, teraz jego kolej.
Nie ustawałem w błaganiach, Bella jednak je ignorowała. Zaczęła mówić, być może do mnie,
być może tylko po to, żeby się uspokoić:  Wdał się w ojca. Licho w nim siedzi, ale co
zrobić? Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Mógł wyrosnąć chłopak na porządnego człowieka,
ale się zmarnował. Tak jak stary, niech mu Bóg da wieczne odpoczywanie. Widać od razu, że
jego krew. Bóg mi świadkiem, że starałam się jak mogłam. Utrzymywałam go 
utrzymywałam ich obu, kiedy nie mieli roboty. To przez nich się tak postarzałam.
Woń jedzenia doprowadzała mnie do szału.
 Poderwał parę razy niezłe dziewczyny, ale nie potrafił ich utrzymać  ciągnęła Bella. 
Wiały, gdzie pieprz rośnie, gdy wychodziło na wierzch, co z niego za ziółko. Nigdy się nie
zmieni. Arnold, już prawie gotowe! Nie kładz się spać!
Szynka, jaja, cała góra serdelków! Och, Boże!
Bella zaczęła smarować masłem kromki chleba, a ja sterczałem koło kuchenki jak
wmurowany, całkowicie nie zwracając uwagi na pryskający od czasu do czasu z patelni
gorący tłuszcz. Bella odepchnęła mnie nogą z drogi i przełożyła zawartość patelni na talerz.
Postawiła go na stole i zaczęła grzebać w szufladzie w poszukiwaniu noża i widelca.
 Arnold! Obiad gotowy!  zawołała. Odpowiedzi nie było. Stęknąwszy z irytacją i
przybrawszy zdeterminowany wyraz twarzy, Bella przeszła do frontowego pokoju.
Obiad na stole aż się prosił, żeby się do niego zabrać.
Na nieszczęście krzesło, na którym poprzednio siedziała Bella, stało koło kuchennego stołu.
Wdrapałem się na nie, spadając przy pierwszej próbie i ponawiając wysiłki z desperacką
gorliwością, po czym wsparłem łapy o skraj stołu. Bella wyszła z kuchni na nie dłej niż parę
sekund. wystarczyło mi to jednak, żeby pożreć dwa płatki boczku i półtora serdelka. Jaja
zachowałem na koniec.
Mój krzyk strachu zabrzmiał równocześnie z okrzykiem grozy Belli. Do tego dołączył się
kakofoniczny, gniewny wrzask padalca. Zeskoczyłem ze stołu w momencie, gdy syn wypadł
zza matki. Wyciągał zakrzywione palce, by mnie zadusić. Na szczęście, Bella swoim
masywnym ciałem częściowo zagrodziła mu drogę. Padalec potknął się o jej tłuste udo, stracił
równowagę i wywalił na podłogę tak bezwładnie, jak to się zdarza tylko pijakom.
Bella też była na mnie zła. Zorientowałem się, że szykuje się do wymierzenia mi
przypominającymi konary drzewa rękami srogiej kary, starałem się więc przez cały czas
znajdować się po przeciwnej stronie stołu niż ona. Zaczęliśmy krążyć wokół miejsca mojego
występku. Przypadłem do podłogi, wyprężywszy wysoko dygoczące pośladki. Kiedy Bella
okrążyła stół, rzuciłem się pod niego i wyprysnąłem ku wyjściu z kuchni... prosto w ramiona
padalca.
Obydwoma rękami podniósł mnie, mocno ściskając za kark. Jego wykrzywiona w
demonicznym uśmiechu twarz znalazła się o kilka cali od mojego pyska. Moja szamotanina [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • littlewoman.keep.pl