[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Annie nie mogła powstrzymać śmiechu, chociaż nie była pewna, co
czuje, będąc nazywaną oposem i nie bardzo miała ochotę na kolejną
sesjÄ™ z Harperami - rysiami.
- Ale nie martw się - powiedziała Josette, kiedy zbliżyły się do drzwi
biura Matta. - Wątpię, czy będziesz na dywaniku, skoro dopiero dziś
rano zaczęłaś pracę. Jeżeli jednak tak, to dam ci dobrą radę: nie bój się
ich. Zaśmiej się tak, jak minutę temu. To jedyny sposób, by sobie z
nimi poradzić, a ty masz dzwięczny śmiech. Złożę się, że Matt
zmięknie, słysząc go.
Założę się" - powtórzyła Annie w myślach, dumając, że Josette
przesunęła się raptownie na sam dół listy podejrzanych. Oczywiście,
jak dotąd była jedyną osobą na tej liście.
- %7łycz mi szczęścia - powiedziała Annie, gdy Josette otworzyła
drzwi biura Matta i cofnęła się, by ją wpuścić do tego sanktuarium.
Victoria siedziała na sofie z rękami skrzyżowanymi na piersiach i
nieodgadnionym wyrazem twarzy. Matt zajÄ…Å‚ miejsce za biurkiem,
odchylił się w tył i splótł dłonie za głową. Jakiś mężczyzna opierał się o
krawędz biurka. Pod jego trykotową koszulką można było dostrzec
potężne muskuły.
- Panno Brentwood, mam dla pani dobre nowiny - rzekł Matt,
szczerząc zęby w sposób, który doprowadzał ją do szału. - Nie
potrzebuję już pani usług. Zadzwoniłem do pobliskiej sali
gimnastycznej. Ten dżentelmen to Mervyn McAllister. Jestem pewien,
że patrząc na Mervyna, przyzna pani, iż jest doskonale wyposażony jak
na mojego osobistego strażnika.
Annie obejrzała Mervyna. W kącikach jego wąskich ust czaił się
butny uśmiech. Amator - zdecydowała. - I do tego amator zadowolony
z siebie".
- Rozumiem - powiedziała cicho. - A aspekty śledcze tej sprawy?
Ufam, że sala gimnastyczna nauczyła pana odpowiednich umiejętności
w tej dziedzinie?
Mervyn McAllister zachichotał i potrząsnął głową.
- Więc to pani jest tą małą damą, która bawi się w detektywa?
RS
26
Ja poradzę sobie z każdym przeciwnikiem.
Annie uśmiechnęła się słodko.
- Jak miło. Zawsze chciałam móc powiedzieć to o sobie. Kiedy
McAllister trawił ten komentarz, odwróciła się do Matta i obrzuciła go
spojrzeniem, które sprawiło, że aż się wykrzywił.
- Panie Harper, to pańskie życie, więc niech pan robi, na co ma pan
ochotę. Ale jeżeli ktoś wsadzi panu nóż w plecy, to przyjdę na pański
pogrzeb, pochylę się nad trumną i wyszepczę: A nie mówiłam?".
McAllister wyprostował się, ukazując swoją masywną sylwetkę w
całej okazałości.
- Słodziutka, nikt nie wbije klientowi noża w plecy, gdy czuwa
Wielki Merv - powiedział z pyszałkowatym uśmiechem. - Teraz idz
naostrzyć trochę ołówków. Albo znajdz sobie odpowiedniego
chłopaka...
- Annie - przerwał Matt. Cieszył się, że jego sztuczka się powiodła,
ale żałował, iż szef sali gimnastycznej nie przysłał kogoś z klasą. -
Dziękuję, panno Brentwood - powiedział, uśmiechając się z wysiłkiem.
- Dziękuję, że była pani pełna chęci do podjęcia się tej sprawy i
wystarczająco rozsądna, by z niej zrezygnować.
Siedząca w kącie Victoria odezwała się spokojnie.
- Pracujesz dla Harper Industries, nie dla Matta Harpe-ra, Annie. A
szef Harper Industries nie poprosił cię o rezygnację.
Annie popatrzyła na Victorie i wzruszyła ramionami.
- Przykro mi, ale co mogę zrobić, stojąc twarzą w twarz z
rzeczywistością?
Matt uśmiechnął się, chociaż był lekko zaskoczony i dziwnie
rozczarowany tym, że Annie poddała się tak łatwo.
- Zostanie pani hojnie wynagrodzona za poświęcony nam czas i
kłopoty, panno Brentwood - rzekł grzecznie. Wstał, obszedł biurko i
wyciągnął do niej dłoń. - %7ładnych urazów?
Kiwając głową, zaakceptowała uścisk dłoni.
- %7ładnych, panie Harper - powiedziała. Pomyślała, że gdyby
potrzebowała dowodu na to, iż nie powinna była w ogóle brać tej pracy,
to jest nim fala gorąca, która zalała jej ciało pod wpływem dotyku dłoni
Matta Harpera i... - spojrzała w dół -... tego, że nie chciał uwolnić jej
ręki.
RS
27
Matt podążył wzrokiem za jej spojrzeniem i zdał sobie sprawę z
tego, że nie puścił jej dłoni. Ku swojemu zaskoczeniu pomyślał, iż
wcale nie chce jej puścić. Nie chciał, żeby odeszła. Ale nie lubił, kiedy
go do czegoś zmuszano, tak jak do zaakceptowania, że to właśnie ona
będzie go chronić. Musi odejść dla zasady" postanowił.
Poza tym przejrzał swoją matkę i zrozumiał, dlaczego tak upierała
się przy zatrudnieniu Annie. Nie podobał mu się pomysł wykorzystania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]